Bitwa w hicie Ligi Mistrzów aż do rzutów karnych. Real wstrząsnął twierdzą City

PAP/EPA / Peter Powell / Mecz Ligi Mistrzów: Manchester City - Real Madryt
PAP/EPA / Peter Powell / Mecz Ligi Mistrzów: Manchester City - Real Madryt

Ani 180, ani 210 minut nie wystarczyło Manchesterowi City i Realowi Madryt do wyłonienia ostatniego półfinalisty Ligi Mistrzów. O zwycięstwie w hicie zdecydowała seria rzutów karnych. W nich lepsi byli piłkarze z Hiszpanii.

Trudno było o lepszą zapowiedź wieczoru w Manchesterze niż pierwszy mecz City z Realem, do którego doszło nieco ponad tydzień temu w Madrycie. Zakończył się remisem 3:3 po bardzo atrakcyjnym widowisku. Real bez powodzenia starał się o zdobycie zaliczki przed rewanżem, ponieważ obrońca tytułu, nawet ze źle dysponowanym Erlingiem Haalandem, był trudny do zatrzymania. Remis stawiał w nieco lepszej sytuacji przed rewanżem Obywateli.

Do drugiego starcia drużyn doszło w twierdzy Manchesteru City. W poprzednim sezonie Real poniósł w niej klęskę 0:4, stanowiąc tło dla rozpędzonych podopiecznych Pepa Guardioli. Generalnie lider Premier League nie znalazł pogromcy na swoim stadionie od czasu sprzed mundialu w 2022 roku, a w Lidze Mistrzów nie poniósł porażki u siebie od 2018 roku. - Statystyki są między innymi po to, żeby je wymazywać - odnosił się do niemocy Realu w Manchesterze jego trener Carlo Ancelotti.

Real ostrzegł tylko raz uderzeniem Eduardo Camavingi i w 12. minucie strzelił gola na 1:0. W ten sposób doprowadził do konsternacji, a nawet obaw w Manchesterze. Rodrygo Goes co prawda na raty, ale skutecznie zakończył szybką akcję. Wszystko zaczęło się od dalekiego wykopnięcia, a wymiana podań stworzyła miejsce w polu karnym Viniciusowi Juniorowi. To po jego dograniu były dwa uderzenia Rodrygo Goesa. Drugie z nich przybliżyło do półfinału Królewskich i jeszcze dodało pikanterii meczowi.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

Po stracie gola Manchester City przypuszczał fale ataków. W pierwszej z nich najlepszą szansę na wyrównanie miał Bernardo Silva. Pomocnik, który rok temu strzelił Realowi dwa gole, tym razem pomylił się przy opanowaniu piłki. Następnie było celne uderzenie Kevina De Bruyne, jednak zostało obronione przez Andrija Łunina.

Realowi nie brakowało zaangażowania w obronie i choć gra toczyła się niemal nieustannie na jego połowie, to utrzymał prowadzenie 1:0 do przerwy. Dobrze spisywał się Andrij Łunin, który nie tylko nie dał się pokonać strzałem Kevina De Bruyne, ale również poradził sobie z kilkoma groźnymi dośrodkowaniami. Nie układał się ten mecz gospodarzom pomimo przewagi w posiadaniu piłki, czy większej liczby sytuacji podbramkowych.

Nic nie zmieniło się w obrazie meczu po przerwie. Real grał nisko, często w jedenastu na 20 metrach, i bronił się przed szturmem przeciwnika. Piłka przecinała pole bramkowe, a także leciała w bramkę, ale nie wpadała do siatki. Tak było w 52. minucie po strzale Phila Fodena zatrzymanym przez Andrija Łunina.

Nie zanosiło się ani na podobną kanonadę do tej w Madrycie, ani na podtrzymanie średniej goli w ćwierćfinałach Ligi Mistrzów, która po sześciu meczach sięgała blisko pięciu bramek na spotkanie. W Manchesterze rosło zdenerwowanie, co przekładało się na zachowanie Pepa Guardioli, a także jego graczy w sytuacjach podbramkowych.

Ulga dla gospodarzy nadeszła w 76. minucie. To w niej prawie nieustanny napór zakończył się strzałem na 1:1 Kevina De Bruyne. Belg wpakował piłkę z bliska do bramki Realu po nieszczęśliwym zachowaniu Antonio Ruedigera. Wpakował on futbolówkę pod nogi Kevina De Bruyne po płaskim dośrodkowaniu dopiero co wprowadzonego z ławki na boisko Jeremy'ego Doku. Strzelec dostał prezent i nie mógł go zmarnować.

Skoro po 90 minutach stanęło na remisie 1:1, konieczne było przedłużenie wieczoru o dogrywkę. W niej była szansa na gola Antonio Ruedigera, ale spudłował strzałem z bliska i nie zrehabilitował się za zachowanie tuż przed wyrównaniem.

W konkursie rzutów karnych jako pierwszy pomylił się gracz Realu, a konkretnie Luka Modrić. Następnie nastąpiła jednak decydująca seria obron bohatera wieczoru Andrija Łunina. Zatrzymał on piłkę po strzałach Bernardo Silvy i Mateo Kovacicia. Niebawem Królewscy objęli prowadzenie w jedenastkach i dowieźli je do końca serii. Decydujące uderzenie na 4:3 oddał Antonio Ruediger.

Manchester City - Real Madryt 1:1 k. 3:4 (0:1, 1:1, 1:1)
0:1 - Rodrygo Goes 12'
1:1 - Kevin De Bruyne 76'

Pierwszy mecz: 3:3. Awans: Real Madryt

Rzuty karne:

1:0 - Julian Alvarez
X - Luka Modrić
X - Bernardo Silva
1:1 - Jude Bellingham
X - Mateo Kovacić
1:2 - Lucas Vasquez
2:2 - Phil Foden
2:3 - Nacho Fernandez
3:3 - Ederson
3:4 - Antonio Ruediger

Składy:

City: Ederson - Kyle Walker, Ruben Dias, Manuel Akanji (112' John Stones), Josko Gvardiol - Rodri Hernandez, Kevin De Bruyne (112' Mateo Kovacić) - Bernardo Silva, Phil Foden, Jack Grealish (74' Jeremy Doku) - Erling Haaland (91' Julian Alvarez)

Real: Andrij Łunin - Dani Carvajal (109' Eder Militao), Nacho Fernandez, Antonio Ruediger, Ferland Mendy - Federico Valverde, Eduardo Camavinga, Toni Kroos (79' Luka Modrić) - Jude Bellingham - Rodrygo Goes (84' Brahim Diaz), Vinicius Junior (102' Lucas Vasquez)

Żółte kartki: Grealish, Gvardiol, Rodri, Mendy (City) oraz Carvajal (Real)

Sędzia: Daniele Orsato (Włochy)

Czytaj także: UEFA wymierzyła kary gigantom. Największa dla PSG
Czytaj także: Reforma Ligi Mistrzów. UEFA uzgodniła detale

Źródło artykułu: WP SportoweFakty