Wchodzimy w kluczową część sezonu, a gdy właśnie w jej trakcie dochodzi do meczów pod szczególnym napięciem, te mają wtedy podwójne, a może i nawet potrójne znaczenie. Taką wagę z pewnością miało pierwsze starcie 29. kolejki PKO Ekstraklasy.
Przy okazji tego spotkania spotkały się ze sobą zespoły Korony Kielce i Radomiaka Radom. "Święta Wojna", która jest niezwykle istotna dla społeczności kibicowskich wokół obu tych drużyn mogła w pewnym sensie pogrążyć ekipę z Kielc, bo ta była przed nim w strefie spadkowej.
I od początku rywalizacji było widać, która drużyna jest na musiku i, która po prostu bardziej chce wygrać. Koroniarze od pierwszego gwizdka nacierali rywali i mogli dość szybko objąć prowadzenie, ale w bramce Radomiaka świetnie spisywał się Gabriel Kobylak.
Golkiper bronił strzały rywali, ale nie dał już rady, gdy przetestował go jego kolega z linii defensywnej. W 19. minucie dogranie w pole karne przeciął Luka Vusković, ale zrobił to na tyle niefortunnie, że piłka po chwili zatrzepotała w siatce.
Gracze z Radomia ledwo otrząsnęli się po utracie pierwszego gola, a po chwili dostali drugi cios. Sam na sam z Kobylakiem wyszedł Danny Trejo i przy pierwszej próbie nie dał rady, ale futbolówka znowu do niego trafiła i atakujący umieścił ją w bramce.
Tak było przed przerwą, a po zmianie stron gospodarze jeszcze mocniej ruszyli na swojego rywala i pakowali mu kolejne gole. W drugich 45 minutach dubletem popisał się Jewgienij Szykawka i tym samym ustalił wynik rywalizacji na 4:0.
Czytaj też:
Cracovia chce pójść za ciosem
Wskazał, co zmienił Probierz w kadrze
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Prawdziwie mistrzowska feta. Nigdy tego nie zapomną