Szef La Liga znalazł się ponownie w centrum uwagi mediów. Wszystko za sprawą meczu Realu Madryt z FC Barceloną. Królewscy zwyciężyli 3:2, ale po spotkaniu więcej niż o wyniku mówiło się o braku systemu goal-line w ligowych rozgrywkach.
Javier Tebas niewiele robi sobie z wszechobecnej krytyki jego poczynań. Chce zrealizować plan, w ramach którego część spotkań ligi hiszpańskiej ma zostać rozegranych za granicą. Najbardziej prawdopodobnym kierunkiem są Stany Zjednoczone.
Prezes rozgrywek próbował już przenieść do USA mecz Girony FC z FC Barceloną, ale bezskutecznie. Bardzo zależy mu na wzmocnieniu pozycji hiszpańskiej piłki na rynku amerykańskim.
ZOBACZ WIDEO: 6 lat, a już czaruje. Zobacz, co potrafi syn reprezentanta Polski
W tłumaczeniu swojego pomysłu powołuje się na przykłady z NBA oraz NFL, które organizują część swoich spotkań w Europie.
Kadencja Tebasa dobiegnie końca w 2027 roku, a na czele La Ligi stoi od 14 lat. Choć wielokrotnie powtarzał, że to jego ostatnie lata sprawowania tej funkcji, to w wypowiedzi dla "Expansion" zwrócił uwagę na pewien powód, który mógłby sprawić, że zmieni zdanie.
Chodzi o zagrożenie ze strony projektu powstania Superligi, który jego zdaniem jest niebezpieczny zarówno dla europejskiej, jak i hiszpańskiej piłki.
Czytaj także:
Barcelona otwarta na sprzedaż zawodnika. Ten jednak nie chce o tym słyszeć
Xavi poświęci Lewandowskiego? Sensacyjne informacje z Hiszpanii