W hicie 30. kolejki Ekstraklasy Jagiellonia Białystok zremisowała z Pogonią Szczecin 2:2. Po tym spotkaniu na konferencji prasowej pojawili się trenerzy obu zespołów. Najpierw głos zabrał opiekun gości ze Szczecina, Jens Gustafsson.
Na starcie trener podsumował spotkanie. - To był dla nas bardzo ciężki mecz. Zwłaszcza w pierwszej połowie nie graliśmy tak, jak byśmy chcieli. W każdym razie myślę, że w drugiej części gry pokazaliśmy Pogoń z najlepszej strony. Ostatecznie przywozimy punkt po meczu z trudnym rywalem, więc to dla nas w porządku - zaznaczył.
- Myślę, że to spotkanie mogło pójść w obie strony. Zarówno my mogliśmy wygrać, jak i Jagiellonia. Jak mówiłem, remis jest okej. Sądzę, że to, jak pokazaliśmy się w drugiej połowie zabierzemy ze sobą na finał, bo w końcu możemy głośno mówić o tym, że niebawem w nim zagramy - dodał po chwili.
Szwed odniósł się też do zbliżającego się do Pogoni wielkimi krokami finału Pucharu Polski. Już w najbliższy czwartek szczecinianie zmierzą się w nim z Wisłą Kraków. - To decyzja klubu. Przed nami ważne mecze w końcowej fazie sezonu, a on jest dla nas bardzo ważnym piłkarzem, więc podjęta została decyzja, aby pozostał z nami - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką robią cuda. To po prostu trzeba zobaczyć
Później w sali konferencyjnej zjawił się szkoleniowiec obecnego lidera Ekstraklasy, Adrian Siemieniec. - Zacznę od podziękowań dla kibiców za dzisiejsze wsparcie, fantastyczną oprawę i frekwencję. Było dzisiaj to wsparcie czuć. Dziękuję też drużynie, bo to był bardzo intensywny, dobry mecz w naszym wykonaniu. Graliśmy z dużym zaangażowaniem, determinacją, pasją. Tacy chcemy być i to wszystko dzisiaj było widać na boisku - zauważył na starcie.
- Co do meczu, to bardzo dobra pierwsza połowa w naszym wykonaniu. Naszym największym problemem było to, że wychodziliśmy na przerwę tylko z wynikiem 2:1. To sprawiało, że wynik był ciągle otwarty. W drugiej połowie Pogoń doszła do głosu i mecz bardziej się wyrównał. Ostatecznie kończymy ten mecz z jednym punktem, z którego nie jesteśmy zadowoleni, ale pozostały jeszcze cztery kolejki i wszystko jest jeszcze do nadrobienia - zamknął wątek.
Nie da się przejść obojętnie wobec sytuacji, jaką w ostatniej akcji zmarnował Dominik Marczuk. - Sytuacja z ostatniej minuty będzie wspominana. Dominik trochę wyprzedził swoje piłkarskie życie o parę dobrych lat tym sezonem. Rosną oczekiwania wobec niego, bo wykręcił świetne liczby. Pamiętajmy jednak, że to wciąż bardzo młody zawodnik, który dopiero zbiera doświadczenie. Dziś jako drużyna musimy go wesprzeć - stwierdził wprost 32-latek.
Jednocześnie trener mimo "tylko" remisu jest dumny ze swojej drużyny. - Nic dzisiaj nie straciliśmy, choć nie wygraliśmy. Za nami trudny mecz i gramy dalej. Narzuciliśmy niesamowite tempo w pierwszej połowie, mieliśmy mnóstwo wejść w pole karne, jestem dumny z takiego zespołu. Widziałem, jaką dziś gracze mieli pasję i chcieli iść po kolejne gole. Otwarty wynik sprawił, że jakościowa drużyna Pogoni stwarzała zagrożenie i zrobiła z tego użytek - wyjaśnił.
Czytaj też:
Była 98. minuta i Marczuk zrobił to
Wilczek ukąsił Wartę