Była 98. minuta. Niewiarygodne pudło w polskiej Ekstraklasie
Jagiellonia Białystok zremisowała z Pogonią Szczecin 2:2 w hicie 30. kolejki PKO Ekstraklasy. To się jednak nie musiało tak skończyć, bo w ósmej minucie doliczonego czasu gry tzw. patelnię miał Dominik Marczuk, ale fatalnie spudłował.
Jednak 20-latek nie będzie miło wspominał piątkowego meczu Jagiellonii z Pogonią Szczecin. W ósmej minucie doliczonego czasu gry miał fantastyczną szansę, by zapewnić swojej drużynie zwycięstwo, co byłoby wielkim krokiem w kierunku mistrzostwa Polski.
Marczuk dostał dobre podanie od Kaana Caliskanera, następnie ograł na prosty zwód dwóch rywali i miał przed sobą tylko bramkarza. Wydawać by się mogło, że to wymarzona sytuacja, by zostać bohaterem. On jednak strzelił źle, fatalnie i piłka trafiła tylko w boczną siatkę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką robią cuda. To po prostu trzeba zobaczyćMożna, a nawet trzeba było podać do kompletnie niepilnowanego Jesusa Imaza. Hiszpan podniósł obie ręce, strzeliłby do pustej bramki i Jagiellonia by to spotkanie wygrała. Tak się jednak nie stało. Po chwili sędzia Szymon Marciniak gwizdnął po raz ostatni.
Marczuk był załamany, ale momentalnie podbiegli do niego koledzy z drużyny. Kibice Jagiellonii zaczęli natomiast skandować jego nazwisko, choć każdy zdawał sobie w tym momencie sprawę, że to pudło może nawet zaważyć na tytule mistrza Polski.
Zobacz koszmarne pudło Marczuka w meczu z Pogonią:
CZYTAJ TAKŻE:
Potwierdziło się najgorsze. Był na radarze Probierza, nie zagra do końca sezonu
Ruch Chorzów bez nadziei. Ma swoje cele na koniec sezonu