Z jednej strony mieliśmy do czynienia z meczem solidnego ligowego średniaka z wciąż jeszcze aktualnym mistrzem Polski. Z drugiej strony przed tą serią gier byli to sąsiedzi w tabeli. Raków bowiem zajmował siódmą, a Widzew ósmą pozycję w tabeli.
- To dobra okazja, żeby zrobić naszą robotę i pokazać, że jesteśmy gotowi, aby zrobić kolejny krok i być na takim poziomie jak mistrz kraju. Te słowa brzmią bardzo mocno w tym momencie, ale trener i każdy z nas wie, że my jesteśmy głodni bycia na tej pozycji. W tym meczu, zwłaszcza przed naszą publicznością, chcemy pokazać, że możemy pokonać mistrza i możemy marzyć - zapowiadał na przedmeczowej konferencji prasowej obrońca łodzian Luis Silva.
Jednak zadanie gospodarzom już w 15. minucie utrudnił Marek Hanousek, który po wejściu w kostkę Gustava Berggrena został ukarany czerwoną kartką. Przez 5/6 meczu widzewiacy musieli więc grać w dziesiątkę i w związku z tym raczej skupiali się na defensywie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wyjątkowa impreza u Beckhamów. Wideo trafiło do sieci
Kilkukrotnie czerwono-biało-czerwonych ratować musiał Rafał Gikiewicz. Bramkarz Widzewa w 20. minucie znakomicie zachował się przy strzale Johna Yeboaha, w 40. przy technicznym strzale Jeana Carlosa Silvy oraz chwilę później, gdy z sześciu metrów próbował Bogdan Racovitan. Wcześniej jeszcze niecelnie z dystansu uderzył Berggren.
Po przerwie dalej Raków otaczał Widzew wokół jego własnego pola karnego, ale... niewiele z tego wynikało. Niezłą szansę miał po rzucie rożnym Jean Carlos, lecz jego strzał lewą nogą zza szesnastki był tak niecelny, że nie wszedłby nawet na bramkę rugbową.
A ekipa Daniela Myśliwca cierpliwie czekała na swoją szansę i doczekała się jej w 66. minucie. Świetne podanie spod linii bocznej Bartłomieja Pawłowskiego do Jordiego Sancheza, Hiszpan bardzo ładnie obrócił się z piłką w polu karnym Rakowa, ale jego strzał obronił Vladan Kovacević. Kilkadziesiąt sekund później jeszcze z narożnika boiska wrzucał Ciganiks, a główkował Silva, lecz obok słupka.
Ponad 17,5 tysiąca widzów na trybunach stadionu w Łodzi próbowało pomóc bronić swojej drużynie i przy każdym ataku częstochowian rozlegały się przeraźliwe gwizdy i buczenia. Takiego klimatu dla rywali na Widzewie dawno nie było. Przy takim akompaniamencie spudłował Ante Crnac w 73. minucie, a bramkę w 81. minucie zdobył Władysław Koczerhin. Ukrainiec miał dużo miejsca i czasu na strzał z dystansu po wybiciu piłki głową przez Serafina Szotę.
Lecz miejscowi do samego końca dążyli do wyrównania. W 86. i 92. minucie spudłował jednak rezerwowy Noah Diliberto. Tym samym skończyła się seria łodzian bez porażki u siebie. Trwała od 11 lutego, kiedy to przy Piłsudskiego 138 wygrała Jagiellonia Białystok. W następnej serii gier Widzew zagra w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą, a Raków czeka wyjazd do Lubina na starcie z KGHM Zagłębiem.
Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
Widzew Łódź - Raków Częstochowa 0:1 (0:0)
0:1 - Władysław Koczerhin 81'
Składy:
Widzew: Rafał Gikiewicz - Serafin Szota (89' Mato Milos), Mateusz Żyro, Juan Ibiza, Luis Silva - Andrejs Ciganiks (74' Fabio Nunes), Antoni Klimek (46' Dominik Kun) - Fran Alvarez (84' Noah Diliberto), Marek Hanousek, Bartłomiej Pawłowski - Jordi Sanchez (84' Imad Rondić).
Raków: Vladan Kovacević - Fran Tudor, Bogdann Racovitan, Efstratios Svarnas - Jean Carlos, Ioannis Papanikolau (46' Ben Lederman), Gustaw Berggren (76' Łukasz Zwoliński), Erick Otieno (86' Dawid Drachal) - John Yeboah (67' Bartosz Nowak), Władysław Koczerhin - Ante Crnac.
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Żółte kartki: Silva, Alvarez, Gikiewicz (Widzew) - Crnac, Papanikolau, Kovacević (Raków).
Czerwona kartka: Hanousek (Widzew, 15' - za faul).
Widzów: 17 553.
Czytaj również: Polacy mogą się zdziwić. Tak piłkarz Górnika nazwał Podolskiego