Thibaut Courtois stracił niemal cały obecny sezon. Na dwa dni przed inauguracją rozgrywek Belg doznał koszmarnej kontuzji - zerwał więzadło krzyżowe w kolanie. Potrzebna była operacja, a następnie wiele miesięcy żmudnej rehabilitacji.
Real Madryt awaryjnie ściągnął z Chelsea Kepę Arrizabalagę, ale bardzo szybko uznano, że Hiszpan się nie nadaje i numerem jeden został Andrij Łunin, który ostatnio został bohaterem ćwierćfinału Ligii Mistrzów w rywalizacji z Manchesterem City.
Wydawało się, że Courtois wróci do gry pod koniec marca, ale podczas jednego z treningów doznał kolejnego urazu - zerwał łąkotkę przyśrodkową. Pesymistyczny scenariusz zakładał, że nie zagra już w tym sezonie, ale w ostatnim czasie z Madrytu zaczęły napływać optymistyczne wieści.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką robią cuda. To po prostu trzeba zobaczyć
Courtois poleciał wraz z zespołem do Monachium na półfinał Ligi Mistrzów, jednak oglądał poczynania kolegów z perspektywy ławki rezerwowych. W piątek Carlo Ancelotti potwierdził natomiast, że 31-latek wraca do bramki "Królewskich". To on wybiegnie w wyjściowym składzie w sobotnim spotkaniu z Cadizem na Santiago Bernabeu (godz. 16.15).
- Zagra w jutrzejszym meczu. Cieszymy się, że wraca - przyznał trener Realu na konferencji prasowej.
Tyle tylko, że na jednym występie - póki co - się zakończy. Ancelotti zaznaczył, że w rewanżu z Bayernem między słupkami ponownie stanie Łunin.
Nie chciał jednak zdradzić, czy Courtois pozostaje w planach na ewentualny finał Ligi Mistrzów.
- Jedyny finał to ten z Bayernem w środę i w nim zagra Łunin - powiedział Ancelotti.
CZYTAJ TAKŻE:
"Trudno znaleźć słowa". Lewandowski zdradził, co czuje, grając w Barcelonie
Dramatyczne sceny w europejskich pucharach. Z tego powodu opóźniono mecz