Kiko Ramirez o swojej przyszłości w Wiśle. Zdradza, kiedy podejmie decyzję

WP SportoweFakty / Leszek Stępień / Na zdjęciu: Kiko Ramirez
WP SportoweFakty / Leszek Stępień / Na zdjęciu: Kiko Ramirez

- Teraz koncentruję się na kwestii awansu do Ekstraklasy. Jak to się uda, to sam podejmę decyzję, czy kontynuować pracę w klubie - powiedział nam po zdobyciu przez Wisłę Kraków Pucharu Polski dyrektor sportowy "Białej Gwiazdy", Hiszpan Kiko Ramirez.

Triumf Wisły Kraków nad Pogonią Szczecin w finale Fortuna Pucharu Polski celebrował na PGE Narodowym w Warszawie również dyrektor sportowy "Białej Gwiazdy" Kiko Ramirez. Hiszpan po meczu przypominał jednak, że drużyna ma przed sobą drugi cel do zrealizowania: walkę w Fortuna I lidze o awans.

- W dniu, w którym awansujemy do Ekstraklasy, podejmę decyzję o swojej przyszłości - zadeklarował Ramirez w rozmowie z nami.

Justyna Krupa, WP SportoweFakty: Jak wrażenia po takim sukcesie? Wisła sięgnęła po Puchar Polski po 21 latach, w dodatku na co dzień będąc klubem pierwszoligowym.

Kiko Ramirez, dyrektor sportowy Wisły Kraków: To taki krok potrzebny, by się obudzić. Był niezbędny temu klubowi. Teraz potrzebujemy jeszcze tego drugiego kroku - awansu do Ekstraklasy.

Teraz przed pionem sportowym wielkie wyzwanie: zbudować kadrę na kolejny sezon uwzględniając, że klub będzie prawdopodobnie przystępował do rywalizacji w europejskich pucharach, a jednocześnie może nadal grać w I lidze. Brzmi to absurdalnie, ale taka jest rzeczywistość.

Jestem życiowym optymistą. Zrobimy wszystko, by awansować do PKO Ekstraklasy. To cel, który nam przyświecał, odkąd tu jestem: powrót Wisły do elity. Ten Puchar Polski, który zdobyliśmy, to wielka nagroda za nasze wysiłki i liczę, że popchnie nas jeszcze mocniej do awansu. To jest dla nas najważniejsze. Musimy planować zespół pod Ekstraklasę, bo prawda jest taka, że musimy sięgnąć po awans. Takie są realia. Kiedy przychodziłem po raz drugi do Wisły wspominałem, że jeżeli przywrócimy Wiśle Ekstraklasę, będę mógł wrócić do domu z poczuciem, że wykonałem swoją misję.

Możliwość gry w europejskich pucharach to jednak dla klubu też wymierne korzyści. Prezes Królewski sam niedawno o tym wspominał w rozmowie z nami. To szansa na ekspozycję marek sponsorów, dodatkowe przychody, prestiż, możliwość pokazania się - wyliczał.

To prawda. Musimy odpowiednio też tym zarządzać, by móc skorzystać. Dzięki zwycięstwu w Pucharze Polski klub otrzyma konkretną sumę pieniędzy, a nie ma co ukrywać, że pieniędzy potrzebujemy. Oczywiście przydałaby się nam również większa liczba sponsorów i partnerów. A gra w Europie może w ich pozyskaniu jak najbardziej pomóc. Cały czas chodzi w sumie o to samo: o wygrywanie, by jednocześnie móc zarobić pieniądze dla klubu i by móc regularnie zmniejszać długi. Na szczęście prezes Wisły wykonał maksymalny wysiłek, by piłkarze mieli obecnie wszystko na bieżąco uregulowane. Trzeba pamiętać jednak, że niełatwa sytuacja ekonomiczna klubu wpływa też na innych pracowników, trenerów itd. Chodzi o to, by rodziny pracowników Wisły mogły być spokojne i tego typu sukcesy w tym pomagają.

Cieszy pana szczególnie bramka Eneko Satrusteguiego? Do tej pory akurat ten hiszpański zawodnik nie miał w Wiśle łatwo.

Zawsze ten, który ciężko pracuje, dostaje ostatecznie za to swoją nagrodę. A Eneko pracował bardzo mocno, podobnie, jak Jesus Alfaro. Często z powodu niewystarczająco dobrego funkcjonowania klubu zmartwieni kibice koncentrują się na obarczaniu odpowiedzialnością pojedynczych zawodników, którzy po prostu próbują wykonywać swoją pracę. Wisła bywa niełatwym klubem dla zawodników, po jednym czy drugim meczu natychmiast tracą oni zaufanie. Cieszę się ze względu na Satrusteguiego, to prawda. Również Anton Cziczkan w bramce rozegrał świetny mecz. Cóż, nie ma co ukrywać, że praca dyrektora sportowego w klubie tak dużym, z tak ogromnymi oczekiwaniami, jest trudna. To normalna sprawa. Osiągnęliśmy na Stadionie Narodowym coś wielkiego, ale został nam jeszcze arcyważny cel, jakim jest awans. To nasz wspólny cel, mój również.

Czy ten sukces w Pucharze Polski zmienia coś w sytuacji Angela Rodado? Teraz, gdy ma szansę zagrać z Wisłą w europejskich pucharach, może zdecyduje się jednak przedłużyć umowę z klubem, co pozwoliłoby też w przyszłości ewentualnie sprzedać go za wyższą sumę?

To zawodnik, który jeszcze przez rok ma ważny kontrakt z Wisłą. Otrzymał zimą propozycje transferowe, ale niewystarczająco satysfakcjonujące, jak na jego wartość dla naszej drużyny. Na ten moment nie mamy realnie tematu przedłużenia Rodado, przynajmniej z tego, co mi wiadomo. Oczywiście, że interesowałoby nas współpracowanie z nim przez kolejne lata. Podobnie, jak w przypadku innych obiecujących graczy.

Kibice Wisły często pytają, co z pana przyszłością. Czy po sezonie skończy pan swoją pracę dla Wisły czy też będzie nadal pełnił rolę dyrektora sportowego?

Kiedy tu przychodziłem, chciałem przywrócić Wisłę Europie. Zamierzałem to jednak zrobić poprzez awans do Ekstraklasy. Nigdy nie wyobrażałem sobie po prawdzie, że uda się to zrealizować w taki sposób - poprzez Puchar Polski. Zrealizowałem tym samym niejako 50 procent tego, co sobie założyłem. Druga część to będzie powrót Wisły do Ekstraklasy. I dopiero, gdy to również zrealizujemy, to zastanowię się poważnie i rozważę, czy odejść, czy kontynuować pracę tutaj, czy wrócić do trenowania. Cały czas uważam się przede wszystkim za szkoleniowca. Teraz mocno koncentruję się na kwestii awansu. Jak to się uda, to sam podejmę decyzję, czy kontynuować pracę w klubie.

Co dokładnie może wpłynąć na decyzję o tym, czy pan zostanie w klubie, czy nie?

Przyszedłem do Wisły z powodu konkretnej sytuacji klubu. W oczywisty sposób moja praca jest niełatwa. Moja rodzina też ma swój głos w tej sprawie. Podkreślę raz jeszcze: w dniu, w którym awansujemy do Ekstraklasy, podejmę decyzję o przyszłości.

Pojawił się temat powrotu do Wisły Carlitosa. Prezes Jarosław Królewski mówił o tym w rozmowie z nami. Jak pan widzi tę sprawę?

Nie chcę mówić o nazwiskach. Natomiast rok temu, gdy byliśmy tak blisko awansu, wielu graczy pytało o możliwość przyjścia do Wisły. Zachwyca ich bowiem miasto, podoba im się wizja gry dla tego klubu. Co do Carlitosa, to opuści on Astanę. Stanie się wolnym zawodnikiem, więc teoretycznie jest taka możliwość. To snajper, a takich nie jest łatwo przecież znaleźć. Decyzję ostateczną w takich sprawach musi jednak podejmować trener. Natomiast nad kwestiami finansowymi kontrolę ma prezes klubu.

A w jakiej formie obecnie jest Carlitos?

Ma za sobą świetny czas w Grecji, w zespole PAS Lamia. Znam rynek grecki, wiem, jak tam funkcjonował. Notował gole i asysty. Z mojego punktu widzenia to potencjalnie atrakcyjny gracz dla mojej drużyny. Czy jednak mógłby dołączyć do zespołu Wisły w przyszłości, to będzie zależało od wielu rzeczy. To w pierwszej kolejności też zawsze zależy od decyzji trenera.

Rozmawiała: Justyna Krupa

Jarosław Królewski po finale PP: Nie skazywałbym Wisły na pożarcie w Europie

Jan Urban powstrzymał się w szatni. "Nie były potrzebne wielkie słowa"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty