To miał być kolejny ważny krok w karierze Sebastiena Hallera. Latem 2022 roku, za 35 mln euro, przeniósł się z Ajaxu do Borussii Dortmund. Iworyjczyk nie zdążył jednak nawet zadebiutować w nowym zespole, gdy lekarze wykryli u niego nowotwór jądra.
Teraz, blisko dwa lata od tamtych wydarzeń, zawodnik opowiedział o trudnych dla siebie chwilach w rozmowie z "Le Parisien".
- Trenowałem wówczas w Szwajcarii z Borussią, a ponieważ skarżyłem się na dyskomfort w jamie brzusznej to klubowy lekarz zalecił mi wykonanie USG - powiedział Haller.
- Gdy lekarze wykonali USG, okazało się, że problem jest poważniejszy i będzie niezbędny rezonans. Kolejnego dnia zrobili badania i od razu powiedziano mi, że to guz. Nie mam zbyt rozległej wiedzy medycznej, więc niezbyt wiedziałem co to za guz. Byłem w niewiedzy, nie wiedziałem jak długo to wszystko potrwa i jakie leczenie otrzymam - wyjawił zawodnik.
Jak przyznał Haller, jedną z najtrudniejszych chwil był moment, gdy o wszystkim dowiedziała się jego matka, ponieważ ta 2 lata wcześniej, również z powodu nowotworu, straciła siostrę.
- Zadzwoniłem do moich braci i powiedziałem im, żeby tej nocy zostali z moją mamą, ponieważ klub musiał ogłosić tę wiadomość. Byli szczególnie zaskoczeni, ponieważ w 2020 roku moja mama straciła siostrę na raka. Dlatego chciałem, żeby byli przy niej, gdy ta wiadomość się rozejdzie.
Ostatecznie jednak Haller, po półrocznym leczeniu, powrócił do piłki, a choroba ustąpiła.
- Nadszedł dzień, gdy dowiedziałem się, że wyzdrowiałem całkowicie, a raczej nastąpiła remisja, bo trzeba odczekać rok, zanim będzie można stwierdzić, że całkowicie wyzdrowiałem. To była ulga. Byłem pewny siebie i spokojny, ale gdy usłyszałem to od lekarza to odetchnąłem - przyznał 29-latek.
Czytaj także:
- Zidane podjął decyzję ws. Bayernu
- Przyłapali ją z prawdziwą gwiazdą
ZOBACZ WIDEO: Kwiatkowski ostro o kadrze Santosa. "Piłkarze nie wiedzieli, o co mu chodzi"