Wspólny stadion
Pierwszą sprawą, którą kibice pamiętać będą na pewno będzie bez wątpienia ta, że obydwa zespoły zagrały na... wspólnym stadionie. Remonty obiektów przy ulicy Reymonta oraz Kałuży w Krakowie wygnały na ten sezon obydwa zasłużone kluby aż do Sosnowca. Na tamtejszym Stadionie Ludowym w roli gospodarza grają zarówno wiślacy, jak i pasiacy. Co ciekawe, pierwotnie krakowscy włodarze planowali wybudować jeden nowoczesny i... wspólny stadion, ale zostało to tylko w formie planów. Obydwa kluby, a zwłaszcza ich kibice, są zbyt zwaśnieni, aby taki pomysł przeszedł. I choć nie przeszedł w Krakowie... udał się w Sosnowcu, gdzie gospodarzem meczu była wprawdzie Wisła, ale i Cracovia czuła się niemal jak u siebie.
Faworyt ten sam
Cracovia do Ekstraklasy wróciła w 2004 roku, po latach tułaczki w II, a nawet w III lidze. Od tego czasu każdy mecz z bogatszą nie tylko finansowo, ale i piłkarsko, Wisłą kończył się albo ciężko wywalczonym remisem, albo sromotną porażką. Zresztą nie dalej jak wiosną "Biała Gwiazda" rozgromiła "Pasy" w stosunku 4:1. W niedzielę podobny wynik nikogo by nie zdziwił. Okazało się jednak inaczej.
Przerwane serie
Dzięki ogromnej ambicji, szczęściu, ale - co warte podkreślenia - na pewno większej woli walki, to Cracovia wygrała z Wisłą. Po golu Michała Golińskiego, w 50. minucie, ta część Krakowa, która faworyzuje za "Pasami" oszalała ze szczęścia. To wróciło ze zdwojoną siłą po końcowym gwizdku sędziego, Pawła Gila. Cracovia przerwała tym samym ponad 14-letnią posuchę, bo poprzedni wygrany mecz nad "Białą Gwiazdą" miał miejsce 24 września 1995 roku. "Pasy" przerwały też drugą z serii. Jeszcze dłuższą, bo trwającą ponad 50 lat! Tyle bowiem czasu minęło od wygranej z Wisłą w Ekstraklasie na jej obiekcie. 13 września 1959 roku Cracovia zwyciężyła 3:2, jednak niedzielne 1:0 ucieszyło kibiców o wiele bardziej.
Jedenastu klaunów
Co ciekawe kilka minut przed bramką dla Cracovii, kibice Wisły wywiesili ośmieszającą "sektorówkę", na której wypisali obraźliwe hasła na zawodników "Pasów". "Cracovia - hit wieczoru, występ jedenastu klanów na raz"... Chwilę później Ci "klauni" mieli powody do zadowolenia. W przeciwieństwie do pomysłodawców transparentu.
A mógł być walkower...
Porażka z Cracovią to dla kibiców Wisły prawdziwy policzek, jaki wymierzyli im ich pupile. Piłkarze "Białej Gwiazdy" zagrali jednak katastrofalnie słabo i okrzyki z trybun "Po co wy gracie, jak wy ambicji nie macie" oraz "Jak nie wygracie do domu z buta wracacie" - jakoś nie podziałały na stojący styl gry wiślaków. "Wy jesteście gwiazdorami, przegrywacie z frajerami" - zaintonowali w końcu kibice i mecz zakończył się blamażem, co by nie mówić - mistrza Polski.
Po meczu żartowano jednak, że kibice mogli pomóc kiepskim piłkarzom w inny sposób, niż okrzykami. I o wiele bardziej. W przerwie na płocie stadionu zawisnął transparent, przez który obserwator nie zezwolił na wznowienie gry. Spiker przypomniał o grożącym Wiśle walkowerze i kibice transparent schowali... Później żartowano, że mogli go nie ściągać, przynajmniej to oni byliby winni porażki, a nie piłkarze.
Radość i niedowierzanie
Po meczu w obydwu obozach nastroje były odmienne. Piłkarze Wisły zaszyli się w swojej szatni i długo z niej nie wychodzili. Z kolei zawodnicy Cracovii ochoczo udzielali wywiadów. I to Ci sami po kilka razy. Co zrozumiałe z ich twarzy nie schodził uśmiech. "Większego dna być nie mogło" - komentowali zaś porażkę dziennikarze związani z Wisłą. I chyba ciężko się z tym nie zgodzić.
Jak zwykle stonowany był trener Orest Lenczyk, który co ciekawe przyznał, że w niedzielny wieczór nie wygrała jego drużyna, ale drużyna, którą prowadzi. To dość wymowne stwierdzenie, zważywszy na fakt, że to z Wisłą nestor polskich trenerów rozpoczynał swoją karierę szkoleniową i to z nią sięgał po największe triumfy. Wprawdzie spokojnie i w swoim stylu odpowiadał na pytania, ale gdy zgłosił się dziennikarz "Faktu" szybko odparł, że z przedstawicielem tej gazety nie ma ochoty rozmawiać.
Wiślacki obóz tylko przepraszał kibiców, od trenera Macieja Skorży zaczynając, a na piłkarzach kończąc. No ale jeśli ma się w pamięci kolejny okrzyk kibiców: "Nie wybaczymy, jak dzisiaj nie zwyciężymy", to sztab z ulicy Reymonta miał o czym myśleć. Wiślaccy fani przeżywają w tym sezonie solidne rozczarowanie. Ich klub przegrał wszystkie najbardziej prestiżowe potyczki. Od europejskich pucharów zaczynając, przez Lecha i Legię, a na Cracovii kończąc.
Powitanie na Wielickiej
Dla piłkarzy Cracovii mecz nie zakończył się jednak w Sosnowcu, a w ich obiektach klubowych przy ulicy Wielickiej. Kibice Pasów nie mogli uczestniczyć w tym meczu, ale tłumnie witali swoich bohaterów. W końcu część z nich nawet nie pamięta jak to jest... ograć Wisłę. Te wyjątkowe i dziwne derby - zapamiętają na pewno.