Przybył w trakcie sezonu i stał się gwiazdą ligi. W Ekstraklasie ma być łatwiej

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Maksym Chłań był jedną z gwiazd Fortuna I ligi
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Maksym Chłań był jedną z gwiazd Fortuna I ligi
zdjęcie autora artykułu

- Żałuję jedynie, że nie zdecydowałem się na przenosiny do Lechii trochę wcześniej - mówi WP SportoweFakty Maksym Chłań, jeden z najlepszych piłkarzy Fortuna I ligi w sezonie 2023/24. Po awansie do Ekstraklasy Ukrainiec celuje w występ na IO 2024.

Dziewięć goli i sześć asyst to dorobek Maksyma Chłania w sezonie 2023/24. Młodzieżowy reprezentant Ukrainy był jednym z architektów awansu Lechii Gdańsk do PKO Ekstraklasy i bardzo szybko stał się ulubieńcem kibiców, a przypomnijmy, że gra w tym klubie od września. Zadebiutował dopiero w dziewiątej kolejce.

Jaka będzie jego przyszłość? Czy chce zostać w Lechii i grać w Ekstraklasie? Czy pojedzie na igrzyska olimpijskie? Ile ma punktów karnych i jak blisko był od utraty prawa jazdy? O tym wszystkim w rozmowie z WP SportoweFakty.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty: Jak ocenisz ten sezon? Mistrzostwo I ligi, pewny awans do Ekstraklasy. Twoje liczby też nie są najgorsze.

Maksym Chłań, piłkarz Lechii Gdańsk: Jestem bardzo zadowolony z jednego i drugiego. Początki nie były łatwe i wcale nie wydawało się, że ten sezon może się zakończyć dla nas aż tak dobrze. Drużyna potrzebowała czasu, ale wykonaliśmy ogromną pracę i możemy być szczęśliwi.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak się żegnać, to z przytupem. Klopp nieźle zaszalał!

Pod względem piłkarskim czujecie się gotowi na Ekstraklasę?

Zdecydowanie tak. Jeżeli będziemy w swojej najlepszej formie, to moim zdaniem stać nas na wysokie miejsce w tabeli.

A ty indywidualnie czujesz się gotowy?

Tak, z prostego powodu: moim zdaniem w pierwszej lidze gra się trudniej niż w Ekstraklasie. Tam gra się w piłkę, bardziej ofensywnie, przez co drugi zespół też może się pokazać. A w pierwszej lidze większość zespołów się zamyka, cofa się do głębokiej obrony. Nam zdecydowanie bardziej odpowiada ofensywny futbol. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że możemy przez to tracić dużo goli, ale w każdym meczu będziemy chcieli strzelić o jednego więcej niż rywal i stworzyć widowisko dla naszych kibiców.

Patrząc trochę wstecz, chyba nie żałujesz, że trafiłeś do Lechii.

Jedyne, czego żałuję, to że nie zdecydowałem się na przenosiny do Lechii trochę wcześniej. Na nic nie mogę narzekać. Trafiłem do wielkiego klubu i pięknego miasta.

Podpisałeś kontrakt tylko do 30 czerwca 2025 roku. Dlaczego tak krótki? Czy złe doświadczenia z poprzedniego klubu miały na to wpływ?

Tak, na początku miałem obawy, ale bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że w Lechii jest zupełnie inna sytuacja. Wyczuwam inne podejście do mojej osoby niż w poprzednim klubie. Jeżeli Lechia chce ze mną przedłużyć kontrakt, to jestem otwarty na rozmowy.

Po tak dobrym sezonie pewnie nie będziesz narzekać na brak ofert.

Odzywają się do mnie różni agenci, ale nawet nie zamierzam z nimi rozmawiać. Jestem profesjonalistą, w trakcie sezonu nie zawracałem sobie tym głowy, tylko przygotowywałem się do kolejnych meczów. Dla mnie Lechia zawsze będzie priorytetem.

Po twoich słowach wnoszę, że nie było jeszcze rozmów z Lechią na temat przedłużenia umowy.

Jeszcze nie.

Miałeś taki moment, że trochę odbiła ci sodówka po kilku lepszych meczach?

Czasem ludziom może się coś wydawać, ale ja nie jestem taki. Zawsze robię wszystko, żeby stawać się lepszy, z każdego treningu chcę wyciągać maksimum. Jeżeli zdarzy się taka sytuacja, to trenerzy od razu sprowadzają mnie na ziemię. Ja doskonale wiem, że jeszcze nie pokazałem pełni swoich umiejętności. Cały czas chcę więcej. Jestem bardzo ambitnym zawodnikiem.

Rok temu w Gdańsku nie było drużyny. Można powiedzieć, że ona powstawała w trakcie sezonu. Co według ciebie było kluczowe, że udało się to w tak krótkim czasie poukładać?

Rozmawialiśmy z wieloma ludźmi i wszyscy mówią, że to jest cud, co się wydarzyło. My potrzebowaliśmy czasu, żeby się pozbierać i stworzyć zespół. Tego czasu było bardzo mało, ale nasza forma z meczu na mecz była coraz lepsza. Bardzo dużo dawały nam przerwy reprezentacyjne i zgrupowania w trakcie sezonu, solidnie je przepracowaliśmy. Maszyna się rozkręcała. Ale nie możemy zapominać, że mamy w zespole wielu jakościowych zawodników no i świetnych kibiców. Atmosfera na stadionie również zrobiła swoje. Wszystko zagrało. Pamiętam, że kiedy przegraliśmy w Katowicach, to otrzymaliśmy sporo wsparcia. To było kluczowe, nikt w nas nie zwątpił, wręcz przeciwnie. Szybko wróciliśmy na właściwe tory.

Dlaczego nie zostałeś zawodnikiem Warty Poznań lub Legii Warszawa? Trenowałeś z tymi zespołami.

Ja po prostu poprosiłem Wartę o możliwość treningu. Nie prowadziłem z tym klubem żadnych poważnych rozmów. W przypadku Legii było podobnie. Brakowało mi treningów z drużyną i Legia mi w tym pomogła. Dziękuję im za tą możliwość, ale do żadnych konkretów nie doszło. Być może nikt nie podjął tematu, ponieważ miałem ciężką sytuację w poprzednim klubie. W Lechii spotkałem poważnych ludzi, podali mi rękę i wyciągnęli z bardzo trudnej sytuacji.

A rozmawiałeś już z Lechią o tym, czy puści cię na igrzyska olimpijskie? Nie musi tego robić, bo to nie jest termin FIFA. Turniej będzie rozgrywany w czasie, gdy trwać będzie już sezon 2024/25.

Wstępnie rozmawialiśmy. Właśnie jadę na turniej przygotowawczy do Francji, ale ciężko powiedzieć, co będzie dalej. Wiem, że mogę nie zagrać w pierwszych meczach w Ekstraklasie. Chciałbym zagrać na igrzyskach, bo taka okazja może zdarzyć się raz w życiu. Wiele zależy też od naszego selekcjonera, czy w ogóle będzie brał mnie pod uwagę, czy zostanę powołany na turniej finałowy.

Pytam nie bez powodu. Domyślam się, że będzie ci zależeć na tym występie, biorąc pod uwagę aktualną sytuację w waszym kraju.

Oczywiście, że tak. Myślę, że każdy zawodnik chciałby reprezentować swój kraj, szczególnie w takim turnieju. Zobaczymy, na razie nic nie jest jeszcze przesądzone.

To jeszcze powiedz, co ci się podoba w Polsce, a co nie. Słyszałem, że narzekałeś trochę na bardzo wysokie mandaty.

Oj tak, w porównaniu do Ukrainy są tu bardzo wysokie mandaty. Sam już to odczułem, bo parę razy złapała mnie policja, ale na szczęście nie straciłem prawa jazdy. Żarty żartami, ale porządek musi być. Trzeba uważać i jeździć ostrożnie. Co mi się podoba? Gdańsk jest piękny, to jedno z najładniejszych miast, w jakim byłem. Szkoda tylko, że brakuje tu mojej rodziny, ale wiemy jaka jest sytuacja na Ukrainie i nie mogą być tu ze mną.

A ile punktów karnych już uzbierałeś?

Chyba osiem. Miałem 95 km/h. Gdybym jechał o pięć więcej, to nie miałbym już prawa jazdy.

rozmawiał Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty