Już po rewanżowym meczu Realu Madryt z Bayernem Monachium (2:1) wiadomo było, że Carlo Ancelotti ustanowił kolejny rekord. Włoch jest pierwszym trenerem w historii Ligi Mistrzów, który poprowadzi swoje zespoły aż w sześciu finałach tych prestiżowych rozgrywek.
Żaden inny szkoleniowiec nie może się pochwalić udziałem choćby w pięciu. To jednak nie koniec. Aktualny trener Królewskich wygrał cztery z pięciu finałów, co sprawia, że jest najbardziej utytułowanym szkoleniowcem w historii Champions League. Po trzy triumfy mają Bob Paisley, Pep Guardiola i Zinedine Zidane.
Taniec Dudka
Zaczął kolekcjonować Ligi Mistrzów 21 lat temu. Jego Milan pokonał w finale edycji 2002/03 Juventus. Ancelotti upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu, bo nie tylko sięgnął po najważniejsze trofeum w piłce klubowej, ale też utarł nosa Juventusowi, z którego został z hukiem wyrzucony cztery lata wcześniej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny błąd w finale! Na szczęście jej wybaczyli
Do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był konkurs rzutów karnych. Decydującą jedenastkę wykorzystał Andrij Szewczenko. Dwa lata później Milan, Ancelotti i Ukrainiec nie mieli tyle szczęścia. W pamiętnym finale w Stambule Milan prowadził do przerwy 3:0, by dać Liverpoolowi wyrównać.
Tego, co było dalej, nie trzeba polskim kibicom przypominać. Jerzy Dudek tańczył na linii w trakcie konkursu "11". Zmusił do pudła Serginho i obronił uderzenia Andrei Pirlo i Szewczenki właśnie. Więcej o tym meczu TUTAJ.
Zwycięska seria
Los szybko dał włoskiemu szkoleniowcowi okazję do rewanżu. W 2007 roku raz jeszcze o triumfie w Champions League decydowało starcie Milanu z Liverpoolem, a co za tym idzie Beniteza z Ancelottim. Tym razem Rossoneri zwyciężyli 2:1 po dwóch trafieniach Filippo Inzaghiego. Dudek przyglądał się temu z ławki - w bramce The Reds stał Pepe Reina.
W 2014 roku utytułowany trener prowadził Real, a Królewscy w finale Champions League zmierzyli się z Atletico Madryt. Mecz miał bardzo dramatyczny przebieg. Zespół Diego Simeone prowadził 1:0 po bramce Diego Godina. Taki wynik utrzymał się do trzeciej minuty doliczonego czasu gry.
Wtedy po strzale głową wyrównał Sergio Ramos, a w dogrywce Królewscy strzelili kolejne trzy gole i przypieczętowali wygraną. Ancelotti sięgnął wówczas trzeci raz po Ligę Mistrzów. A Real zdobył upragnioną "Decimę" - był to jego dziesiąty triumf w Champions League.
Pracę w Madrycie Ancelotti zakończył w 2015 roku. Następnie prowadził Bayern, Napoli i Everton. Wydawać by się mogło, że czas świetności ma już za sobą, zwłaszcza po epizodzie w niebieskiej części Liverpoolu. Włoch miał pełne prawo pomyśleć w tamtym momencie, że jego przygoda z finałami Ligi Mistrzów dobiegła końca.
Nic bardziej mylnego. Szkoleniowiec pozostawił po sobie na tyle dobre wrażenie w stolicy Hiszpanii, że Florentino Perez uznał, że Włoch będzie najlepszym następcą Zinedine'a Zidane'a (2021). I już w pierwszym roku na Bernabeu Ancelotti dotarł do finału Champions League.
Na koniec sezonu 2021/22 Real zagrał w decydującym meczu z dobrze znanym Ancelottiemu Liverpoolem. Królewscy pokonali ekipę Juergena Kloppa 1:0, a zwycięską bramkę zdobył Vinicius Junior. The Reds z pewnością nie zasłużyli na porażkę, ale w bramce rywali cudów dokonywał Thibaut Courtois i został jednym z ojców tego sukcesu.
To pięć wielkich meczów, które decydowały o zdobyciu Ligi Mistrzów i cztery zwycięskie wieczory dla włoskiego trenera. Kolejnym rozdziałem tej niesamowitej historii będzie spotkanie z Borussią Dortmund. Niezależnie od wyniku tej konfrontacji wyczyn Ancelottiego przejdzie do historii. Jest szkoleniowcem, którego trudno nie lubić, a jeszcze trudniej nie szanować jego trenerskich osiągnięć.
Finał Ligi Mistrzów Borussia Dortmund - Real Madryt w sobotę o godz. 21:00. Transmisję przeprowadzi Polsat i Polsat Sport Premium 1. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Czytaj także:
Oficjalnie: kadra meczowa Borussii Dortmund na finał LM. Jest polski akcent
Jest najlepiej wycenionym piłkarzem na świecie. Jego wartość zwala z nóg