Błąd Szymona Marciniaka? Ekspert zabrał głos. "Paranoja"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Angel Martinez - UEFA / Na zdjęciu: Szymon Marciniak
Getty Images / Angel Martinez - UEFA / Na zdjęciu: Szymon Marciniak
zdjęcie autora artykułu

- Dla mnie to byłoby paranoją, gdyby tu cofnięto tego gola - powiedział były sędzia Adam Lyczmański na temat kontrowersji dotyczących pierwszego gola w finale barażu o PKO Ekstraklasę pomiędzy Arką Gdynia a Motorem Lublin (1:2).

W niedzielę, 2 czerwca poznaliśmy trzeciego beniaminka PKO Ekstraklasy w sezonie 2024/25. Wcześniej bezpośredni awans wywalczyła Lechia Gdańsk oraz GKS Katowice. W barażach walczyły z kolei Arka Gdynia, Motor Lublin, Górnik Łęczna oraz Odra Opole.

W półfinałach Arka pewnie pokonała Odrę 4:2, natomiast Motor zameldował się w finale po zwycięskiej serii rzutów karnych z Górnikiem. Do ich pojedynku doszło w Gdyni, dzięki czemu to gospodarze mieli przewagę własnej murawy.

Błąd Szymona Marciniaka?

Już w 13. minucie na trybunach Stadionu Miejskiego zapanowała euforia. Wszystko za sprawą bramki dla miejscowych, której autorem był Olaf Kobacki. Trzeba jednak przyznać, że 22-letni napastnik wykorzystał prezent ze strony rywali.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalnie to zrobił! Gol "stadiony świata"

Motor wznowił grę od własnej bramki i Kacper Rosa zdecydował się na krótkie podanie do Kamila Kruka. Ten jednak źle przyjął piłkę i atakowany przez Kobackiego odegrał ją do golkipera. Futbolówka jednak odbiła się od nogi bramkarza, z czego skorzystał zawodnik Arki i wpakował ją do siatki (wideo zobaczysz TUTAJ).

Po tym golu w mediach społecznościowych zawrzało. Zarówno internauci, jak i dziennikarze stwierdzili bowiem, że uznanie bramki było błędem ze strony Szymona Marciniaka. Powód? Kobacki miał za szybko wbiec w pole karne lublinian. Takie zdanie mieli między innymi Maciej Iwański z TVP Sport czy Marcin Guzewicz z Radia Widzew.

Na zdjęciu: wpis Macieja Iwańskiego z TVP Sport
Na zdjęciu: wpis Macieja Iwańskiego z TVP Sport

Były sędzia o kontrowersji. "Paranoja"

WP SportoweFakty skontaktowały się z Adamem Lyczmańskim, by ten zabrał głos na temat decyzji Marciniaka. Były sędzia dokładnie przeanalizował nagranie z tej sytuacji i odniósł się do kontrowersyjnego zdarzenia.

- Gdyby tutaj sędzia cofnął bramkę i uznał, że zawodnik Arki wkroczył w pole karne, to byłby większy szum niż to, jak to puścił - wyznał nasz rozmówca.

- Moim zdaniem jak najbardziej jest to forma dopuszczalna. Zawodnik jest lekko wychylony, ale nie jest to naruszenie przepisów i nie jest to forma, do której można by się przyczepić, że wbiegł zbyt wcześnie w pole karne. Wbiegnięcie to wbiegnięcie, a tutaj jest to wychylenie i popieram decyzję Szymona Marciniaka - kontynuował.

Od razu również odniósł się do osób, które w mediach społecznościowych zarzuciły błąd jednemu z najlepszych arbitrów na świecie. - Nie popadajmy w paranoje sędziowskie i nie doszukujmy się sytuacji, które przez kibica byłyby odebrane źle. Dla mnie to byłoby paranoją, gdyby tu cofnięto tego gola - podkreślił Lyczmański.

Po końcowym gwizdku piłkarze Motoru nie mają jednak powodów, by przejmować się fatalnie straconym golem. Pod koniec drugiej połowy udało im się odwrócić losy spotkania. W 87. minucie do remisu doprowadził Bartosz Wolski, a w doliczonym czasie gry bramkę na wagę historycznego awansu do PKO Ekstraklasy zdobył Mbaye Jacques Ndiaye.

Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty