Biało-Czerwone biorą udział w dywizji A Ligi Narodów, która stanowi jednocześnie eliminacje do przyszłorocznych Mistrzostw Europy w Szwajcarii. W grupie rywalizują z Islandią, Austrią i Niemcami. Wszystkie te drużyny w rankingu FIFA plasują się wyżej od nich. Pierwsze trzy mecze to trzy porażki Polek - kolejno 0:3 z Islandkami, 1:3 z Austriaczkami oraz 1:4 z Niemkami (więcej TUTAJ).
Jednak nawet jeśli nie uda się zająć miejsca w czołowej dwójce grupy, można awansować na Euro poprzez baraże. O tym, jak to zrobić oraz o przyspieszonym odrabianiu dystansu do najlepszych drużyn kobiecego futbolu na Starym Kontynencie rozmawialiśmy z selekcjonerką polskiej kadry Niną Patalon przy okazji aktualnie trwającego zgrupowania w Trójmieście.
Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Czy z tego, co wydarzyło się w Rostocku w miniony piątek chcemy pamiętać o dobrych 70 minutach, w których trzymaliśmy to 1:1 czy o tych 20, w których zabrakło pary i straciliśmy trzy bramki?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można oglądać w nieskończoność! Cudowne uderzenie w futsalu
Nina Patalon, trener reprezentacji Polski kobiet: Myślę, że ważne jest jedno i drugie. W życiu chodzi o to, żeby znać swoje mocne strony i także nad nimi pracować, bo to one budują naszą pewność siebie. Jeżeli poprawiamy to, co nie do końca funkcjonuje, mamy poczucie naszej siły, że zrobiliśmy coś, co wydawało się poza zasięgiem. Piłka nożna to gra kompleksowa. Nigdy nie możesz pomyśleć, że umiesz już wszystko. Nie ma czegoś takiego. Zawsze będziemy dążyć do tego, by być najlepszą wersją siebie. Te mecze w elicie dają bardzo dużo. W krótkim czasie nauczyliśmy się o sobie tyle, co chyba przez trzy ostatnie lata tyle nie wiedzieliśmy.
A mogę panią trener trochę sprowokować?
Jasne.
W tegorocznej Lidze Narodów co kilkanaście minut, kiedy wyglądamy dobrze, przytrafia nam się jakiś kosztowny klops, po którym rywalki albo mają doskonałą szansę, albo zdobywają bramkę. To niweczy wszystko. I tak się kręcimy wokół tego.
Pamiętajmy, że zanim ten błąd zostaje popełniony, działasz przez te 15-20 minut pod presją. Do tej pory bardzo mało było sytuacji, gdzie musieliśmy reagować przez całe 90 minut. W tej chwili nie tyle ważna jest szybkość działania, co myślenia na boisku. Tego się dopiero uczymy. Jeszcze dzisiaj stanowią one margines między zwycięstwem a porażką. Kto wie, czy szybkość reakcji nie jest teraz najważniejsza w piłce w ogóle?
Rywalki mają to raczej opanowane, bo już są na tym poziomie.
Tak. Postrzeganie rywala, przewidywanie, zmiana ustawienia w krótkim czasie, reakcja pod dużą presją od samego początku wymaga niesamowitej koncentracji, kondycji oraz dobrego nastawienia, że "dam radę". To wszystko składa się na mental połączony z elementami taktyczno-motorycznymi. Weszliśmy do nowego środowiska...
...trochę jak Kopciuszek na balu.
Troszeczkę tak, ale patrzę na to w ten sposób, że coraz lepiej się adaptujemy. Tej straty energetycznej i koncentracji, jak ciężko pracowaliśmy w pierwszej połowie, nie jesteśmy w stanie zmierzyć, bo to nie są mierzalne rzeczy. Ale to miało wpływ na to, co działo się w końcówce.
Mamy też w kadrze piłkarki, które - choć grają w czołowych klubach - wciąż oswajają się z grą na najwyższym poziomie. One też jeszcze się uczą?
To, co powiem, może jest mocno szczere i trochę bolesne, ale my szukamy rozwiązania, jak radzić sobie w trudniejszych momentach - bo one będą zawsze - i istotne jest to, żeby każda zawodniczka ten level zrozumiała i zrobiła progres w krótkim czasie. To jest dla nas najważniejsze.
Doszliśmy do elity, czyli najlepszej szesnastki w Europie, przynajmniej w Lidze Narodów. Chcemy być też w tym elitarnym gronie na Euro. Czy to oznacza, że musimy się jeszcze parę razy zderzyć z takimi Niemkami, Islandkami czy Austriaczkami?
Myślę, że musimy popatrzeć na to w inny sposób. Weszliśmy na pewien poziom, gdzie już są wyjątkowe drużyny. A być "wyjątkowym wśród wyjątkowych" to już cecha najlepszych. To jest niesamowite. Te ekipy mają większe doświadczenie i to za jego pomocą nas pokonują. Mają wiele lat tradycji. My dopiero się pojawiliśmy w tym gronie. Przejście ze szkoły podstawowej na studia bez etapu liceum, jest szalone - a my jesteśmy trochę szalone - ale niemożliwe. Możesz być niesamowicie utalentowanym, ale musisz odbyć te wszystkie lekcje, choćby w trybie przyspieszonym. My jesteśmy w tej szkole życia, ale musimy odrobić tę pracę domową, bo nie było nas w liceum.
Ja się boję o drugi mecz w serii i o siły, bo bywało już tak z tą kadrą, że intensywny pierwszy mecz odbijał się na drugim.
Trzeba wyeliminować takie określenia, jak: "boję się", "ograniczenie". Ludzki umysł jest tak fajnie skonstruowany, że nie wierzę, że zabraknie nam sił. To wszystko jest w głowie. Nie zabraknie nam sił. Pokazują to parametry motoryczne. Według nich jesteśmy w stanie biegać więcej niż zakładają statystyki. To kwestia uświadomienia sobie, że nie ma limitów i trzeba sobie te granice przesuwać - to jest sztuka. Przetrwać trudny moment i być dalej. A potem ty znów biegasz szybko i wracasz.
Jasne, że to są energetycznie wymagające mecze, a większość zawodniczek uczy się tego, że dwa razy w ciągu 4 dni grasz na maksymalnych obrotach. Ale najważniejsze jest nastawienie na to, by być gotowym. To jest kwestia powtarzalności. Im więcej takich meczów zagramy, tym będzie nam łatwiej. A do końca roku mamy tylko takie mecze.
Tylko my chcemy awansować na Euro, czyli musimy coś wygrać, choćby w barażach.
Popatrzmy nieco dalej. Przed nami jeszcze trzy mecze, więc może nie warto zaczynać o play-offach, ale weźmy pod uwagę, że jeśli dobrze się rozstawimy i wejdziemy na turniej z tych play-offów, chcemy być przygotowani. Nie chcemy jechać tylko po to, by zbierać doświadczenie i uczyć się tego, co teraz przerabiamy. Myślę, że mecze w październiku czy listopadzie - jeśli do nich dojdzie - będą spotkaniami zupełnie innego kalibru. One aż tak nas nie wyczerpią. My dziś dochodzimy do limitów, które w każdym meczu i każdej akcji musimy przekraczać.
Rozmawiał w Gdyni Krzysztof Sędzicki
Czytaj też: To tu popisała się pięknym strzałem z dystansu w kwietniu. Ewelina Kamczyk ukąsi także Niemki?