- Maciek przepraszał mnie wielokrotnie - w przerwie, po meczu, a gdy okazało się, że kontuzja jest poważna, zadzwonił i jeszcze raz przeprosił. Przeprosiny zostały przyjęte. Nie mam pretensji, to było starcie w ferworze walki - powiedział Gancarczyk w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
To kolejne osłabienie Lecha, ale piłkarz jest dobrej myśli. - Jestem pewien, że zespół sobie beze mnie poradzi. Wraca Bartek Bosacki, pewnie Ivan Djurdjević zajmie moje miejsce na lewej stronie. Sytuacja kadrowa nie jest wesoła, to prawda. Ale jakoś dociągniemy te trzy mecze, a potem... Potem zobaczymy, co przyniesie zima.