Grymas bólu na twarzy Romanczuka. Nie dokończył meczu z Ukrainą

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Taras Romanczuk
PAP/EPA / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Taras Romanczuk
zdjęcie autora artykułu

Piętrzą się problemy reprezentacji Polski. W trakcie meczu z Ukrainą kontuzji nabawili się Arkadiusz Milik, a także autor jednej z bramek, Taras Romanczuk.

- Wszyscy zawodnicy trenują, są zdrowi i oby tak zostało po meczu z Ukrainą - mówił Michał Probierz w przedmeczowym wywiadzie na antenie TVP Sport. Niestety, spotkanie nie ułożyło się po myśli selekcjonera reprezentacji Polski.

Już po kilkudziesięciu sekundach gry niebezpiecznie wyglądającej kontuzji doznał Arkadiusz Milik. To nie wszystko, ponieważ na początku drugiej połowy meczu na PGE Narodowym problemy zgłosił także Taras Romanczuk.

Romanczuk nagle upadł na murawę bez kontaktu z rywalem i zwijał się z bólu. Środkowy pomocnik chwilę później zgłosił gotowość do gry, jednak kontuzja kostki przypominała o sobie. Zawodnik Jagiellonii Białystok wyraźnie utykał.

32-latek ponownie przewrócił się i poprosił o zmianę. W 61. minucie trener Probierz w jego miejsce wprowadził na boisko Jakuba Modera.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można oglądać w nieskończoność! Cudowne uderzenie w futsalu

Milik udał się do szpitala na szczegółowe badania. Na ten moment nie wiadomo również, jak poważny jest uraz Romanczuka.

To był podwójnie ważny mecz dla Romanczuka. Pochodzący z Ukrainy zawodnik w 30. minucie gry strzelił gola na 3:0 dla Biało-Czerwonych.

Czytaj więcej: Wyjątkowy gość na PGE Narodowym. Znasz go doskonale

Źródło artykułu: WP SportoweFakty