Zła wiadomość dla ligowców. Wyraźny sygnał od selekcjonera

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki /  Na zdjęciu: Michał Probierz
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Michał Probierz

Który selekcjoner miałby stawiać na piłkarzy z PKO Ekstraklasy, jeśli nie Michał Probierz? Wydawało się, że 51-latek obierze inną drogę niż jego poprzednik. Tymczasem na Euro 2024 pojedzie tylko trzech ligowców, którzy są grubo po "trzydziestce".

Kadencja Fernando Santosa na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski zakończyła się całkowitym fiaskiem. Sam Cezary Kulesza przyznał się do błędu, zatrudniając Michała Probierza, a ten z ogromnym trudem wprowadził kadrę na mistrzostwa Europy.

Jednym z głównych zarzutów wobec Portugalczyka był fakt, że nie pojawiał się regularnie na meczach PKO Ekstraklasy. Można było odnieść wrażenie, że Santos kompletnie nie jest zainteresowany krajowymi rozgrywkami.

Kulesza zatrudnił w roli selekcjonera swojego dobrego znajomego. Biorąc pod uwagę jego przeszłość, Probierz wydawał się być idealnym kandydatem na następcę Santosa.

Probierz zna polską ligę jak własną kieszeń. Zebrał cenne doświadczenie, pracując w kolejnych klubach. Mało tego, zanim przejął stery w seniorskiej reprezentację, był przecież odpowiedzialny za wyniki kadry młodzieżowej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak się żegnać, to z przytupem. Klopp nieźle zaszalał!

Sztabowi szkoleniowemu Probierza nie można odmówić, że trenerzy obserwowali niemal każdy ligowy mecz. Należy zadać sobie jednak pytanie, co ostatecznie z tego wyniknęło w kontekście tegorocznego turnieju?

Otóż spośród zawodników z PKO Ekstraklasy Probierz powołał na mistrzostwa w Niemczech jedynie weteranów w postaci 32-letniego Tarasa Romanczuka, 33-letniego Bartosza Salamona oraz 36-letniego Kamila Grosickiego.

W oczach Probierza tylko Romanczuk zapracował na uznanie, jeśli chodzi o piłkarzy Jagiellonii Białystok, która została sensacyjnym mistrzem. Wcześniej selekcjoner sprawdzał dużo młodszych Dominika Marczuka i Bartomieja Wdowika, lecz uznał, że nie są gotowi na Euro 2024. Szkoleniowiec przekonywał też, że rozważał powołanie Piotra Samca-Talara ze Śląska Wrocław, chociaż trudno w to uwierzyć.

Mateusz Kochalski ze Stal Mielec pojedzie do Niemiec, natomiast nie zostanie nawet zgłoszony do rozgrywek. Ma być wyłącznie bramkarzem do treningów.

23 z 26 kadrowiczów na co dzień występuje za granicą, co jest wyraźnym sygnałem dla młodych zawodników w PKO Ekstraklasie. Selekcjoner dał im do zrozumienia, że powinni wyjechać, bo w innym przypadku będą mieli marne szanse na powołanie.

Wniosek nasuwa się sam, gdy prześledzimy ścieżki kariery obecnych reprezentantów. Wielu piłkarzy zadebiutowało z orzełkiem na piersi po wyjeździe z Polski w wieku juniorskim. Bardzo szybko na przeprowadzkę zdecydowali się Wojciech Szczęsny, Piotr Zieliński, Jakub Kiwior, Bartosz Salamon i Sebastian Walukiewicz (dwaj ostatni wyjechali jako młodzieżowcy, ale po debiucie w Ekstraklasie).

Urodzony we Włoszech Nicola Zalewski od samego początku zbierał piłkarskie szlify w akademii AS Roma. Tymoteusz Puchacz wprawdzie zadebiutował w reprezentanci jako gracz Lecha Poznań, aczkolwiek miał już wtedy podpisaną umowę z niemieckim Unionem Berlin.

Swego czasu premierowe występy w kadrze zanotowali również powołani z lig zagranicznych Krzysztof Piątek, Karol Świderski, Jan Bednarek, Jakub Piotrowski, Sebastian Szymański i Adam Buksa. W 2018 roku Jerzy Brzęczek zaprosił na zgrupowanie Buksę z Pogoni Szczecin, jednak nie dał mu szansy debiutu.

Wybory personalne Probierza wskazują na to, że według niego występy na mistrzostwach Europy to zbyt wysoka półka dla ekstraklasowiczów. Niewykluczone, że w związku z tym zauważalny będzie jeszcze większy exodus utalentowanych piłkarzy z polskiej ligi.

Czytaj więcej:
Turcy przetestują Polaków przed Euro 2024. W ich składzie nie brakuje gwiazd

Źródło artykułu: WP SportoweFakty