Szybka wymiana ciosów w meczu Słowenii

Zdjęcie okładkowe artykułu: Instagram / NZS - FA Slovenia / Mecz towarzyski: Słowenia - Armenia
Instagram / NZS - FA Slovenia / Mecz towarzyski: Słowenia - Armenia
zdjęcie autora artykułu

Wcześnie padła pierwsza bramka, następnie druga, po czym drużynom skończyły się pomysły na skuteczne atakowanie. Słowenia zremisowała 1:1 w meczu towarzyskim z Bułgarią.

Słowenia wraca na duży turniej piłkarski po 14 latach. Może i w kraju nad Adriatykiem nie czuć z tego powodu podniosłej atmosfery, ale żywo zainteresowani sportem mieszkańcy odliczają dni do pierwszego meczu w Euro 2024. Wcześniej Słowenia wystartowała w dwóch mundialach w 2002 i 2010 roku, a także zadebiutowała w mistrzostwach Europy w 2000 roku.

Drużyna z Bałkanów przygotowuje się do turnieju w ojczyźnie, a ostatnim sprawdzianem dla niej był mecz towarzyski przeciwko Bułgarii. Doszło do niego w Lublanie. Drużyny spotkały się poprzednio w 2018 roku i w dwumeczu, w ramach Ligi Narodów, lepsza okazała się Bułgaria. To jednak Słowenia, wcześniej niż przeciwnik znad Morza Czarnego, pozbierała się po kryzysie.

Piłkarze z Bułgarii wcześnie wprowadzili niepokój na stadionie w Lublanie. Na 1:0 dla gości strzelił z rzutu karnego Kirył Despodow. Słowenia potrzebowała 10 minut na doprowadzenie do remisu 1:1, a uderzenie do bramki Andraża Sporara okazało się ostatnim w pierwszej połowie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

Po przerwie raz jeszcze nacisnęła Bułgaria, ale uderzenie zza pola karnego zostało odbite przez Jana Oblaka. Kapitan zespołu przypomniał, że chce być liderem Słowenii na niemieckich stadionach. Skutecznie interweniował również bramkarz z Bułgarii i skończyło się remisem po szybkiej wymianie ciosów.

Przeciwnikami Słowenii będą kolejno Dania, Serbia oraz Anglia.

Słowenia - Bułgaria 1:1 (1:1) 0:1 - Kirył Despodow (k.) 4' 1:1 - Andraz Sporar 14'

Czytaj także: UEFA wymierzyła kary gigantom. Największa dla PSG Czytaj także: Reforma Ligi Mistrzów. UEFA uzgodniła detale

Źródło artykułu: WP SportoweFakty