Prezydent Turcji zmienił życie legendy w piekło. Nawet nie można wymieniać jego nazwiska

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Valerio Pennicino / Na zdjęciu: Hakan Sukur
Getty Images / Valerio Pennicino / Na zdjęciu: Hakan Sukur
zdjęcie autora artykułu

W Turcji miał podobny status do Roberta Lewandowskiego w Polsce. Po latach został wyklęty. - Erdogan odebrał mi wszystko - mówi Hakan Sukur. Przy okazji meczu Polska - Turcja tureccy komentatorzy nie będą mogli nawet wymienić jego nazwiska.

Wśród tureckich kibiców był człowiekiem instytucją. Seryjnie zdobywał mistrzowskie tytuły razem z Galatasaray Stambuł. Bronił też barw takich klubów jak Inter Mediolan, Torino FC, Parma Calcio czy Blackburn Rovers.

Najbardziej dał się zapamiętać występami w drużynie narodowej. W 2002 roku reprezentacja Turcji z nim w składzie osiągnęła historyczny sukces i zajęła trzecie miejsce na mistrzostwach świata. Chodzi oczywiście o Hakana Sukura, który pięciokrotnie był wybierany piłkarzem roku w swoim kraju.

Legenda mogła żałować, że po zakończeniu kariery zaangażowała się w politykę. Jako kandydat partii AKP, z którą związany jest Recep Tayyip Erdogan, został wybrany do parlamentu w Turcji. Odszedł po kilkunastu miesiącach w związku z głośną aferą korupcyjną.

Sukur opuścił parlament i nie szczędził krytyki pod adresem rządzących. Po każdym jego wystąpieniu w kwestiach politycznych, wraz ze swoimi najbliższymi otrzymał pogróżki. Doszło do tego, że obrzucono kamieniami butik należący do żony emerytowanego piłkarza.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor chciał rzucić koszulkę. I zaczęło się szaleństwo

Co więcej, otwarcie poparł Fethullaha Gullena, czyli jednego z najzagorzalszych przeciwników prezydenta Erdogana. Islamski kaznodzieja miał być odpowiedzialny za organizację udaremnionego zamachu stanu w 2016 roku.

Powiązania z Gullenem sprawiły, że Sukur musiał uciekać z ojczyzny. Gdyby wrócił do Turcji, groziłoby mu więzienie lub nawet kara śmierci, chociaż sam w wywiadzie dla "Welt am Sonntag" przekonywał, że nie jest zdrajcą ani terrorystą.

Dopóki będzie trwała prezydentura Erdogana, rodzina Sukura może zapomnieć o powrocie do Turcji. Były zawodnik stracił tureckie obywatelstwo, a na dodatek państwo zajęło cały jego majątek, bowiem 52-latka oskarżono o wspieranie finansowo organizacji terrorystycznej.

- Nie mam już nic. Erdogan odebrał mi wszystko. Moje prawo do wolności, prawo do wyjaśniania się, wyrażania siebie, prawo do pracy - Sukur nie ukrywał, że po wygnaniu musiał zaczynać właściwie wszystko od zera.

Sukur wyemigrował do Kalifornii, gdzie na krótki czas otworzył kawiarnię. - Przyszli podejrzani ludzie i zmusili mnie do puszczenia ulubionej muzyki Erdogana - wspominał. Następnie został zatrudniony jako kierowca Ubera, a także sprzedawał książki. Na swoim kanale na platformie YouTube komentuje wydarzenia w świecie piłkarskim i nadal nie stroni od polityki.

Przy okazji poniedziałkowego meczu Polski z Turcją tureccy sprawozdawcy nie będą mogli nawet wymienić nazwiska najlepszego strzelca (51) w historii reprezentacji. Konsekwencje być poważne. Przekonał się o tym przy okazji MŚ 2022 Alper Bakircigil, który stracił pracę w TNT tylko przez to, że wspomniał w transmisji nazwisko Sukura.

Mecz Polska - Turcja w poniedziałek o godz. 20:45. Transmisja w TVP 1, dostępnym także na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.

Czytaj więcej: Padło pytanie o wybory. Probierz odpowiedział tylko za siebie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty