Miało być kolejne zwycięstwo i podbudowanie i tak dobrej już atmosfery wokół kadry przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy. Próba generalna, ostatni test. I choć wygrać się udało po fantastycznej indywidualnej akcji Nicoli Zalewskiego w 90. minucie, który zabawił się z turecką defensywą i uderzył nie do obrony, to jednak więcej będzie się mówiło o kontuzjach.
Polacy nie wyglądali zbyt dobrze od samego początku. Mnożyły się straty (co gorsze, większość z nich miała miejsce na własnej połowie). Środek pola w zasadzie nie istniał, przez co Turcy mieli bardzo dużo swobody, choć z drugiej strony trzeba przyznać, że nie przekładało się to na jakieś konkretne sytuacje. I trochę z niczego biało-czerwoni wyszli na prowadzenie. Po długim podaniu Jana Bednarka piłkę opanował Robert Lewandowski, podał do lepiej ustawionego Karola Świderskiego, a ten ze stoickim spokojem trafił do siatki. Natomiast na tym dobre informacje dla Polaków się skończyły, z kolei zaczął się koszmar.
Podczas celebracji gola Świderski doznał kontuzji i musiał opuścić boisko. Co więcej, po pół godzinie gry uraz zgłosił Robert Lewandowski i on również musiał zejść. Parę dni temu Michał Probierz miał do dyspozycji pięciu napastników i pozytywny ból głowy, a teraz został z dwoma.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor chciał rzucić koszulkę. I zaczęło się szaleństwo
Czy Polacy mieli kolejne szanse? No, nie bardzo. Zapanowała dezorientacja po zejściu Świderskiego, a następnie w momencie, gdy murawę opuścić musiał Lewandowski. Gra totalnie siadła i zaczęło się przede wszystkim uważanie, by nie doznać kolejnej kontuzji. Atakowali za to rywale i trzeba przyznać, że Wojciech Szczęsny rozgrywał już w swojej karierze mecze, w których miał mniej pracy. Tu cały czas musiał być skoncentrowany, bo Turcy długimi fragmentami przebywali na naszej połowie boiska.
Druga połowa też zaczęła się nerwowo. Turcji zależało na strzeleniu gola, pomóc w tym miał m.in. zawodnik Realu Madryt Arda Guler. Ale to nie on miał stuprocentową szansę - on ją wypracował po katastrofalnym błędzie Bednarka, zagrał prostopadle, jednak Baris Alper Yilmaz przegrał pojedynek ze Szczęsnym. Z minuty na minutę rywale mieli coraz większą przewagę, niemalże zamykali Polaków w polu karnym. Był m.in. mocny strzał Gulera, przy którym musiał się wykazać Szczęsny, do tego naprawdę sporo uderzeń z dalszej odległości. Oj, pachniało golem wyrównującym.
Na kolejną szansę Polaków przyszło nam czekać aż do 67. minuty, kiedy to po świetnie wyprowadzonym kontrataku tzw. setkę miał Kacper Urbański, ale rewelacyjną interwencją popisał się Mert Gunok. No właśnie, nie udało się wykorzystać i to się zemściło. Po prostej stracie Sebastiana Szymańskiego na własnej połowie Turcy błyskawicznie podeszli pod pole karne i Alper Yilmaz zaskoczył Szczęsnego uderzeniem z szesnastu metrów. I ta sytuacja chyba dodatkowo rozkojarzyła bramkarza Juventusu, który w kolejnej akcji popełnił poważny błąd poza "szesnastką", po którym Kerem Akturkoglu trafił w poprzeczkę z dalszej odległości.
Mecz mógł potoczyć się różnie. Ostatecznie jednak Polaków stać było na zryw w samej końcówce. Najpierw sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał Piątek (fenomenalne podanie Urbańskiego), ale chwilę później sprawę załatwił Zalewski.
Do pierwszego meczu Polski na Euro 2024 zostało sześć dni. A już we wtorek wylot reprezentacji do Hanoweru.
Polska - Turcja 2:1 (1:0)
1:0 Karol Świderski 12'
1:1 Baris Alper Yilmaz 77'
2:1 Nicola Zalewski 90'
Składy:
Polska: Wojciech Szczęsny - Jan Bednarek, Paweł Dawidowicz (46' Bartosz Salamon), Jakub Kiwior - Przemysław Frankowski, Jakub Piotrowski (46' Sebastian Szymański), Bartosz Slisz (78' Damian Szymański), Piotr Zieliński (46' Jakub Moder), Nicola Zalewski - Karol Świderski (19' Krzysztof Piątek), Robert Lewandowski (32' Kacper Urbański).
Turcja: Mert Gunok - Orkun Kokcu, Abdulkerim Bardakci, Samet Akaydin, Kaan Ayhan (61' Merih Demiral) - Irfan Kahveci (46' Arda Guler), Mert Muldur, Salih Ozcan (61' Okay Yokuslu), Hakan Calhanoglu (71' Kenan Yildiz), Kerem Akturkoglu (83' Cenk Tosun) - Semih Kilicsoy (46' Baris Alper Yilmaz).
Żółte kartki: Salamon, Slisz (Polska) oraz Alper Yilmaz, Kokcu (Turcja).
Sędzia: Balazs Berke (Węgry).