Co nie zmienia faktu, że to była różnica klas. Przewaga Włochów nie podlegała żadnej dyskusji i można było jedynie się zastanawiać, dlaczego ten mecz nie został "zamknięty" znacznie wcześniej. Jedyne, czego zabrakło (z perspektywy obrońców tytułu), to trzeciego gola. Choć z drugiej strony bardzo wątpliwe, by jakikolwiek kibic włoskiej drużyny (którzy byli w mniejszości na stadionie w Dortmundzie) narzekał na końcowy wynik.
To był walec, który przejechał się po Albanii. Przypomnijmy - drużynie, która wygrała "polską" grupę eliminacyjną. Przeciwko aktualnym mistrzom Europy nie była w stanie zrobić absolutnie nic. To znaczy strzeliła gola już po dwudziestu sekundach, ale to wzięło się z prezentu. Federico Dimarco tak wykonał aut, że podał piłkę pod nogi Nedima Bajramiego, a ten mocnym uderzeniem zaskoczył Gianluigiego Donnarummę.
Albańscy kibice oszaleli z radości, ale - jak się okazało - było to tylko chwilowe. Później Włosi zdecydowanie przejęli inicjatywę i w zasadzie nie schodzili z połowy przeciwnika. Gol wyrównujący padł bardzo szybko i to w pozornie niegroźnej sytuacji, bo po rzucie rożnym. Thomas Strakosha nie wyszedł do dośrodkowania i z bliska pokonał go Alessandro Bastoni. A po kolejnych dziesięciu minutach wszystko szło już zgodnie z planem, bo piękny strzał zza pola karnego oddał Nicolo Barella. Czas pokazał, że było to decydujące trafienie.
ZOBACZ WIDEO: Kto przejmie odpowiedzialność za kadrę po kontuzji Lewandowskiego? "Jest kilku zawodników"
Włosi mieli kolejne sytuacje, wgniatali przeciwnika w jego pole karne, choć nie oglądaliśmy nie wiadomo jak dużej liczby strzałów. To była gra typowo na utrzymanie się przy piłce. Albańczycy w 40. minucie wyglądali, jakby kompletnie nie mieli już sił.
Po przerwie się to nie zmieniło. Włosi kontrolowali wydarzenia na boisku, wymieniali kolejne podania. W drugiej połowie spotkanie wyraźnie wyhamowało. Jedni nie potrafili nic zrobić (Albania), a drudzy nie kwapili się, by dobić przeciwnika (Włosi).
Był względny spokój, ale fakty są takie, że w samej końcówce Albania mogła, a może nawet powinna doprowadzić do wyrównania. Riccardo Calafiori zlekceważył długie podanie, pozwolił by piłkę w polu karnym opanował Rey Manaj, ale jego techniczną podcinkę w świetnym stylu obronił bezrobotny przez kilkadziesiąt minut Donnarumma.
I w ten sposób Włosi odnieśli bardzo cenne zwycięstwo w pierwszym meczu na niemieckim turnieju. A pamiętajmy, że w grupie są jeszcze Hiszpania i Chorwacja.
Włochy - Albania 2:1 (2:1)
0:1 Nedim Bajrami 1'
1:1 Alessandro Bastoni 11'
2:1 Nicolo Barella 21'
Składy:
Włochy: Gianluigi Donnarumma - Giovanni Di Lorenzo, Alessandro Bastoni, Riccardo Calafiori, Federico Dimarco (83' Matteo Darmian) - Federico Chiesa (77' Andrea Cambiaso), Jorginho, Nicolo Barella (90+2' Michael Folorunsho), Lorenzo Pellegrini (77' Bryan Cristante), Davide Frattesi - Gianluca Scamacca (83' Mateo Retegui).
Albania: Thomas Strakosha - Elseid Hysaj, Berat Djimsiti, Arlind Ajeti, Mario Mitaj - Kristjan Asllani, Ylber Ramadani, Nedim Bajrami (87' Ernest Muci) - Jasir Asani (68' Arber Hoxha), Armando Broja (77' Rey Manaj), Taulant Seferi (68' Qazim Laci).
Żółte kartki: Pellegrini, Calafiori (Włochy) oraz Broja, Hoxha (Albania).
Sędzia: Felix Zwayer (Niemcy).