Jedna akcja i zaciągnięty hamulec. Męczarnie Anglików na starcie Euro

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / CHRISTOPHER NEUNDORF / Na zdjęciu: Jude Bellingham
PAP/EPA / CHRISTOPHER NEUNDORF / Na zdjęciu: Jude Bellingham
zdjęcie autora artykułu

Anglia rozpoczęła Euro 2024 od zwycięstwa z Serbią 1:0. Jeszcze w pierwszym kwadransie gola strzelił Jude Bellingham i... to by było na tyle. Później Anglicy grali przeciętnie i dość nieoczekiwanie musieli drżeć o wynik do samego końca.

Jest to bez wątpienia kandydat do... najgorszego meczu na mistrzostwach Europy. Anglicy zaliczają się do grona faworytów i pod względem wyniku udanie rozpoczęli turniej w Niemczech, choć raczej ciężko o jakieś większe zachwyty nad ich grą. Można powiedzieć, że odbębnili swoje: strzelili jednego gola i dowieźli skromne zwycięstwo do końcowego gwizdka sędziego.

Początkowo Anglia miała przewagę, długimi fragmentami nie schodziła z połowy przeciwnika, do tego niewątpliwie pomógł im szybko strzelony gol, ale... nie było pójścia za ciosem. Dobrą szansę miał jeszcze Kyle Walker, natomiast wyglądało to tak, że podopieczni Garetha Southgate'a zdjęli nogę z gazu, jakby byli przekonani, że jest już po zabawie i mecz wygra się sam. Zresztą, Harry Kane w pierwszej połowie zanotował DWA kontakty z piłką. To najlepiej pokazuje dość ospałą grę tego zespołu.

Wracając jednak do gola. Anglicy przeprowadzili ładną akcję prawą stroną, choć było w tym wszystkim trochę przypadku, bo po dośrodkowaniu Bukayo Saki piłka została podbita przez rywala, przez co spadła na piątym metrze idealnie na głowę rozpędzonego Jude'a Bellinghama, a ten po prostu wykonał wyrok.

Bellingham był w tej sytuacji po prostu pazerny. Ruszył w pole karne, przyspieszył w idealnym momencie i nie było czego zbierać. Z jego perspektywy wszystko zagrało po prostu idealnie. Dla 20-latka był to dopiero czwarty gol w reprezentacji. Trochę mu jeszcze brakuje do wyników z Realu Madryt (23 bramki, 13 asyst w sezonie 2023/24), ale jest na dobrej drodze.

ZOBACZ WIDEO: Eksperci podsumowali występ Polaków. "Podniesiono czoło, ale nie do końca"

A co dalej? Nic ciekawego. Kopanina. Anglia skupiła się na obronie, momentami dość rozpaczliwej, bo w drugiej połowie był fragment, gdy drużyna uchodząca za zdecydowanego faworyta nie potrafiła utrzymać się przy piłce i wybijała ją byle dalej od własnej bramki. O sytuacjach strzeleckich mogliśmy tylko pomarzyć. Dopiero gdzieś na kwadrans przed końcem dobrą okazję miał Kane, ale po jego strzale fantastycznie interweniował Predrag Rajković, odbijając piłkę na poprzeczkę. Do tego momentu nie działo się na boisku absolutnie nic.

Serbowie nie zamierzali spuszczać głów. Dążyli do wyrównania, chcieli wykorzystać niefrasobliwość w grze Anglików, jednak trudno mówić tu o jakichś konkretach. Jordan Pickford nie miał zbyt wiele pracy, choć trzeba podkreślić, że z minuty na minutę spotkanie robiło się coraz bardziej wyrównane, a po przerwie to Serbia sprawiała lepsze wrażenie. Inna sprawa, że nie przekładało się to na sytuacje. Raz w polu karnym przewrócił się Aleksandar Mitrović, protestował, jednak sędzia Daniele Orsato ani myślał podyktować "jedenastki". Dopiero w końcówce Dusan Vlahović postanowił huknąć z dalszej odległości, czym sprawdził czujność Pickforda.

Co prawda nie było żadnego oblężenia bramki, ale nie można było mówić o kontroli tego meczu przez ekipę Southgate'a.

Ostatecznie udało się dowieźć Anglikom skromne zwycięstwo, natomiast raczej nikt nie może być zadowolony ze stylu, w jakim zostało to osiągnięte. Zwyciężył pragmatyzm, jednak mają w pamięci mecze otwarcia w wykonaniu Niemców, Hiszpanów czy Włochów, to pozostawili po sobie znacznie lepsze wrażenie niż Anglia.

Serbia - Anglia 0:1 (0:1) 0:1 Jude Bellingham 13'

Składy:

Serbia: Predrag Rajković - Milos Veljković, Nikola Milenković, Strahinija Pavlović - Andrija Zivković (74' Veljko Birmancević), Sergej Milinković-Savić, Nemanja Gudelj (46' Ivan Ilić), Sasa Lukić (61' Luka Jović), Filip Kostić (43' Filip Mladenović) - Dusan Vlahović, Aleksandar Mitrović (61' Dusan Tadić).

Anglia: Jordan Pickford - Kyle Walker, John Stones, Marc Guehi, Kieran Trippier - Bukayo Saka (76' Jarrod Bowen), Trent Alexander-Arnold (69' Conor Gallagher), Declan Rice, Jude Bellingham (86' Kobbie Mainoo), Phil Foden - Harry Kane.

Żółte kartki: Gudelj, Tadić (Serbia).

Sędzia: Daniele Orsato (Włochy).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty