"Najlepszy ruch wizerunkowy". Ekspert miażdży PZPN i Kuleszę

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki
zdjęcie autora artykułu

W polskiej piłce wszystko stoi na głowie. Porażka z Holandią (1:2) jest odbierana jak sukces. PZPN robi wiele, by osłabić swój wizerunek, a nie może odgonić się od sponsorów. - Im się po prostu opłaca współpraca z PZPN - mówi nam Tomasz Redwan.

Dla wizerunku Polskiego Związku Piłki Nożnej rządy Cezarego Kuleszy to fatalny czas. Jego poprzednik Zbigniew Boniek i jego współpracownicy zrobili wiele, by związek był postrzegany pozytywnie, w czym niewątpliwie pomogły sukcesy drużyny Adama Nawałki. W kadencji obecnego prezesa skandal goni skandal.

Afer było bez liku, ale wymieńmy te najpoważniejsze. Owiana tajemnicą współpraca z firmą Publicon Sport, która miała niejasne relacje z partią Prawo i Sprawiedliwość. Zamiatanie pod dywan tematu związków Czesława Michniewicza z "Fryzjerem", szefem mafii piłkarskiej.

Zatrudnienie przez PZPN ochroniarza dla Roberta Lewandowskiego, który został oskarżony o udział w grupie przestępczej zajmującej się bójkami, prostytucją czy też propagującą faszyzm (więcej TUTAJ)Afera premiowa z tego turnieju i mętne jej wyjaśnianie.

PZPN zdaje się też nie szanować swoich sponsorów. Na mecz el. Euro 2024 z Mołdawią (2:3) w Kiszyniowie z reprezentacją udał się Mirosław Stasiak - piłkarz i działacz skazany w aferze korupcyjnej w polskim futbolu. Więcej TUTAJ. Związek nie chciał wziąć na to odpowiedzialności i próbował ją zrzucić w oświadczeniu na bliżej nieokreślonego partnera. Dopiero po fali oburzeń firm, winę na siebie wzięło Inszury.pl. Jak się okazało, firma-krzak. Więcej TUTAJ.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Ten piłkarz zachwycił ekspertów. "Wyprzedza o 10 lat chłopaków w swoim roczniku"

W przededniu Euro 2024 natomiast sponsorem PZPN została firma cateringowa Kuchnia Vikinga. O tej współpracy mówiono już rok wcześniej, ale wówczas do podpisania umowy nie doszło. Wszystko przez to, że jeden z jej współwłaścicieli został oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej.

Zapytany o to przez Dariusza Farona prezes PZPN powołał się na obowiązujące w polskim prawie domniemanie niewinności. - Ale czy to jest już udowodnione? Raczej nie. Jak nie ma wyroku, możemy tylko gdybać - powiedział WP SportoweFakty Cezary Kulesza. Cały wywiad TUTAJ.

Paradoks PZPN

Wydawało się, że takie wydarzenia mogą skutkować odpływom sponsorów. Tym razem sytuacja jest wręcz przeciwna. Na jednej z konferencji prasowych trenera Michała Probierza przed meczem z Holandią (co samo w sobie jest dziwne i zakrawa o amatorkę) pojawił się założyciel InPostu Rafał Brzoska i wraz z prezesm Kuleszą poinformowali o przedłużeniu współpracy. Co sprawia, że sponsorzy mimo tylu skandali, zostają przy PZPN?

- Dla sponsora liczy się głównie biznes i sprzedaż oraz bycie członkiem prestiżowego grona - tłumaczy nam Tomasz Redwan, ekspert marketingu sportowego. - Sprawa Mirosława Stasiaka i oskarżenie jednego ze sponsorów o zaproszenie człowieka skazanego za korupcję, powinna być powodem dla firm, by dać czerwoną kartkę. Im się jednak po prostu opłaca współpraca z PZPN - dodaje.

Uważa, że dla reprezentacji Polski tak naprawdę nie ma większej internatywy. Żadna inna kadra nie dysponuje bowiem tak szeroką rzeszą fanów: - Reprezentacja ma ogromną grupę kibiców. Marketing PZPN działa naprawdę dobrze. Mimo fatalnej kondycji wynikowej naszej kadry, sponsorzy mają wiele korzyści. Nie ma reprezentacji w innych sportach, która mogłaby temu dorównać. Może siatkówka, ale tam system sponsorów jest bardzo hermetyczny, nie za bardzo pozwala na dołączanie nowych firm.

Uważa, że świetnie to zjawisko ilustruje sprawa Lancerto, która stworzyła kolekcję dla Michała Probierza. - To strzał w dziesiątkę, bo wszyscy rozpisują się o tym, że jest najlepiej ubranym trenerem na świecie. To nie jest wielka firma, a po takiej akcji jej obroty drastycznie wzrosną - przepowiada. Więcej o tym TUTAJ.

"Winny jest każdy, kto zachowuje się jak bałwan"

Nie da się jednak zaprzeczyć, że kryzys wizerunku Polskiego Związku Piłki Nożnej jest poważny. To efekt wieloletnich zaniedbań.

- Wizerunek trzeba kreować, mieć założenia, jaki ma on być. Jeśli takiej strategii nie ma, to nic dobrego z tego nie wyniknie, a tak jest w wypadku PZPN. Jest on generowany przypadkowo, nie ma pomysłu na budowanie czegoś trwałego - opowiada.

Nie wpływają na niego także doniesienia o tym, że po meczu z Mołdawią (2:3) pijani goście reprezentacji mieli podchodzić do piłkarzy podczas powrotu samolotem. Łączenie działaczy z alkoholem to bardzo częsty zarzut pojawiający się w stosunku do działaczy PZPN-u. Podobnie miało być podczas wyprawy na Wyspy Owcze.

- Winny jest każdy, kto zachowuje się jak bałwan. To są dorośli ludzie, którzy mają swoje nawyki i się nie zmienią. Mogliby spróbować to tuszować, ale wszyscy wiemy, że tam się pije. To rzeczy niedopuszczalne, a Polacy stosują bardzo ostre kryteria, jeśli chodzi o alkohol i sport - objaśnia Redwan. - Ze związkiem sportowym jest tak jak z sędziami: najlepsi są niewidoczni. U nas niestety tak nie jest - dodaje.

Uważa, że PZPN-owi szkodzi także sprawa ośrodka w Otwocku, którego budowa miała zostać dofinansowa z budżetu państwa kwotą około 400 milionów złotych. Decyzję cofnął nowy minister sportu, Sławomir Nitras.

- Bardzo poważna rysa na wizerunku to ucięcie inwestycji na ośrodek w Otwocku. Rozumiem cały kontekst polityczny, ale akurat tego szkoda. Ucięto też wydatki na szkółki piłkarskie, a to przecież podstawa naszego przyszłego sukcesu - mówi ekspert.

Reprezentacja pomoże PZPN-owi?

Tak naprawdę to właśnie PZPN najbardziej teraz potrzebuje sukcesu reprezentacji Polski. Jak na razie Biało-Czerwoni ocieplają wizerunek Kuleszy i całego związku. Pomógł im w tym dobry, choć przegrany mecz z Holendrami (1:2).

- W tym całym zamieszaniu prezes Cezary Kulesza się schował. To znakomity ruch wizerunkowy. Chce pokazać, że nie jest najważniejszy, lecz działa w cieniu i nie pcha się na pierwszy na plan - tłumaczy Redwan. Jest jednak zaskoczony tym, jak odmienił się wizerunek reprezentacji. - Małe rzeczy potrafią przekuć się w ogromny sukces. Dziwi mnie to, że zachwycamy się tak przegraną drużyną. Nasza porażka to prawie że wygrana. Kibice i dziennikarze wychwalają tę kadrę pod niebiosa, a mogliśmy przegrać przecież 1:5 czy 2:5. Graliśmy inaczej niż do tej pory, odważniej, ale obrona była tak fatalna, jak zawsze - ocenia Redwan.

Nie uważa jednak, że PZPN będzie potrafił przekuć pozytywną atmosferę, która wytworzyła się wokół kadry. Winny ma być brak strategii. - Możemy odpaść, nawet w ładnym stylu i wszyscy to wybaczą. PZPN będzie przez chwilę to wykorzystywał, ale później przejdą nad tym do porządku dziennego. Należałoby ten moment wykorzystać do budowania wizerunku, przekuć w coś trwałego, ale pytanie czy Cezary Kulesza jest na to gotowy - podsumowuje Tomasz Redwan.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej: Polak błyszczy na Euro 2024. Oto co mówią o nim we Włoszech

Źródło artykułu: WP SportoweFakty