To była 69. minuta meczu Holandia - Francja. Po strzale Xaviego Simonsa zza pola karnego piłka wpadła do siatki (ZOBACZ tę sytuację >>). Sektory zajmowane przez fanów Oranje wpadły w ekstazę. Również w polskich domach zapanowała euforia. Przecież wygrana Holandii przedłużała szanse Biało-Czerwonych na awans do 1/8 finału Euro 2024.
Po bardzo długiej analizie VAR ostatecznie sędzia nie uznał gola. Powód? Denzel Dumfries był na pozycji spalonej i choć piłki nie dotknął, to absorbował uwagę francuskiego bramkarza. Przeszkadzał. Dlatego sędzia anulował gola i spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. A Polacy jako pierwsi w stawce ME stracili szanse awansu z fazy grupowej.
Po meczu wściekłości nie ukrywał holenderski selekcjoner - Ronald Koeman. - Nie uważam, by Denzel przeszkadzał francuskiemu bramkarzowi. Fakt, że sędziowie tak długo analizowali tę sytuację, świadczy o tym, że mieli potężne wątpliwości - przyznał szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: Ekspert bez ogródek po meczu. "Czuję się totalnie oszukany"
I dodał: - sędzia główny przez cztery minuty próbował dowiedzieć się czegoś ostatecznego przez swoją słuchawkę. Jeżeli sytuacja nie jest czytelna od razu, to nie powinna być tak długo analizowana.
- Taka jest obecna piłka - skomentował Simons. - Decyzje podejmuje VAR, a nie sędziowie na boisku. Mogę mówić wiele rzeczy, ale to się nie zmieni.
"Winowajca", czyli Dumfries, zdradził z kolei, że spodziewał się takiego rozwoju sytuacji. - Od razu miałem wątpliwości, bo wiedziałem, że jestem za ostatnim obrońcą - powiedział. - Myślałem jednak, że bramkarz ma dość miejsca, by interweniować.
Czytaj także: "Powinni zapierd****". Ma pretensje o zachowanie Lewandowskiego i Świderskiego >>