Z Dortmundu Mateusz Skwierawski
Trenerowi Michałowi Probierzowi zależało, by drużyna przyleciała do kraju razem i była dostępna dla kibiców. Zawodnicy byli otwarci na fanów podczas całego turnieju. W Hanowerze bardzo długo rozdawali autografy po zakończeniu otwartego treningu w ich bazie. Wychodzili też przed hotel, w którym stacjonowali, gdy kibice gromadzili się na zewnątrz.
Selekcjoner i piłkarze byli również otwarci w kontaktach z mediami. Nie koszarowali się po niepowodzeniach i dwóch porażkach z Holandią (1:2) i Austrią (1:3). Wręcz przeciwnie. Po drugim spotkaniu turnieju na konferencji z dziennikarzami pojawił się Paweł Dawidowicz, który przyczynił się do porażki z Austrią. Jak przyznał piłkarz - zrobił to celowo, by odpowiedzieć na krytykę i przedstawić opinii publicznej swój punkt widzenia.
Po Katarze się ukrywali
Po ostatnim dużym turnieju, czyli mistrzostwach świata w Katarze w 2022 roku, sztab kadry długo ukrywał, na którym lotnisku wyląduje drużyna. Ostatecznie media dowiedziały się, że będzie to wojskowy terminal lotniska Okęcie w Warszawie. Do Polski wróciła tylko część zawodników, którzy jednak i tak nie chcieli rozmawiać z mediami. Dziennikarze zostali potraktowani "z buta". Usłyszeli wówczas od jednego z pracowników kadry, że "wczoraj była konferencja".
Kibice czuli ogromny zawód. Czekali na zawodników z koszulkami i markerami w terminalu, jednak nawet nie zobaczyli drużyny z daleka. Wielu z młodych fanów miało łzy w oczach. Zawodnicy opuścili lotnisko bocznym wyjściem.
Wówczas nasza kadra wyszła z grupy na mundialu pierwszy raz od 36 lat. Reprezentacja doszła do 1/8 finału i przegrała z Francją (1:3). Drużyna Czesława Michniewicza wracała do kraju w atmosferze skandalu. "Wirtualna Polska" poinformowała, że piłkarze mają otrzymać ogromną premię do podziału w wysokości ponad 40 milionów złotych za awans do fazy pucharowej. Taką deklarację złożył ówczesny premier Mateusz Morawiecki. Później okazało się, że piłkarze kłócili się między sobą o pieniądze. Ta sprawa ciągnęła się miesiącami i do dziś nie została do końca wyjaśniona.
W Warszawie o 1 w nocy
Po turnieju w Niemczech ma być jednak inaczej. Plan jest taki, że po zakończeniu wtorkowego spotkania z Francją w Dortmundzie, polska kadra uda się autokarem na lotnisko w Kolonii i stamtąd wyleci czarterem do Warszawy.
Wylot planowany jest na godzinę 23:15, a według założeń, podróż ma trwać godzinę i czterdzieści minut. Oznacza to, że polscy piłkarze, sztab trenerski i zarząd PZPN, spodziewani są na lotnisku Chopina w Warszawie około godziny pierwszej w nocy.
- Robimy to dla kibiców. Nie będzie żadnych obostrzeń. Przejście drużyny zaplanowane jest głównym wyjściem lotniska - potwierdza nam członek sztabu.
Polska kadra nie ma nawet matematycznych szans na wyjście z grupy. W pożegnalnym spotkaniu z Euro 2024 Biało-czerwoni zagrają w Dortmundzie z Francją (25.06). Początek spotkania o godzinie 18.00.