We wtorek (26.05) reprezentacja Polski pożegnała się z Euro 2024. Porażki w meczach z Holandią (1:2) oraz Austrią (1:3) sprawiły, że Biało-Czerwoni już po dwóch seriach gier stracili szansę na wyjście z grupy i w spotkaniu z Francją walczyli tylko o pozostawienie po sobie dobrego wrażenia.
Trzeba przyznać, że to im się udało. Mecz zakończył się bowiem wynikiem 1:1. W 56. minucie gola dla Francji po strzale z rzutu karnego zdobył Kylian Mbappe. Do remisu doprowadził w 79. minucie Robert Lewandowski. Polski napastnik również wykorzystał "jedenastkę". Potrzebował do tego dwóch prób.
Jego pierwszy strzał obronił Mike Maignan. 28-latek wyszedł jednak przed linię bramkową, a sędzia nakazał powtórzyć rzut karny. Za drugim razem napastnik FC Barcelony już się nie pomylił.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Mecz z Francją dał mu do myślenia. "Nie rozumiem"
Lewandowski przez cały mecz próbował stwarzać zagrożenie w okolicach pola karnego rywali i kilkukrotnie oddawał strzały na francuską bramkę. Już w pierwszej połowie był bardzo bliski wpisania się na listę strzelców.
W 34. minucie gry świetnym dośrodkowaniem z lewej strony boiska popisał się Piotr Zieliński. Zagrana przez niego piłka spadła wprost na głowę ustawionego na dziesiątym metrze Lewandowskiego. 35-latek jednak minimalnie przestrzelił.
- Nie ma bramki! Ależ było blisko - wykrzyczał wyraźnie rozczarowany Jacek Laskowski. Opisywana sytuacja rozpoczyna się w 18. sekundzie udostępnionego poniżej nagrania.
Trudno przewidywać, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby Polacy objęli prowadzenie w pierwszej połowie. Trzeba jednak pamiętać, że również Francuzi zmarnowali kilka dogodnych szans na zdobycie gola. "Trójkolorowych" wiele razy powstrzymywał świetnie dysponowany Łukasz Skorupski, który w ostatnim meczu kadry na Euro 2024 zastąpił Wojciecha Szczęsnego.
Czytaj też:
Lukaku bohaterem kontrowersyjnego transferu? O tym ruchu byłoby głośno
Sceny w Berlinie. Policja dostała... czerwoną kartkę!