Nie tak miało wyglądać Euro 2024. Sprawdziło się starodawne przysłowie o reprezentacji Polski na turniejach mistrzowskich, czyli mecz otwarcia, o wszystko i o honor. Podopieczni Michała Probierza na "dzień dobry" przegrali z Holandią 1:2, następnie przyszła porażka z Austrią 1:3 w bardzo cienkim stylu. Po tym spotkaniu Polacy mogli bukować sobie wakacje, bo pewne było to, że mecz z Francją będzie ostatnim na mistrzostwach Europy.
Mecz z trójkolorowymi stał na wysokim poziomie. Obie drużyny konstruowały swoje akcje, jednak miały problemy ze skutecznością pod bramką rywali. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1, ale oba gole padły po rzutach karnych. Dla Polaków trafił Robert Lewandowski, dla Francuzów Kylian Mbappe.
Tradycją po spotkaniach jest, że kilku piłkarzy z obu drużyn losowanych jest do testów antydopingowych. Tym razem po wtorkowym meczu padło na m.in. Williama Salibę. Francuski stoper musiał oddać swoje próbki do analizy.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Raport z Niemiec. Takie nastroje panowały po meczu z Francją
Jak informuje lequipe.fr podczas badania pojawiły się pewne komplikacje. 23-latek miał problemy z oddaniem materiału do analizy. Osoby odpowiedzialne za testy antydopingowe nie zmienił zasad dla obrońcy wicemistrzów świata i wszyscy czekali aż to nastąpi.
To spowodowało, że Saliba nie udał się do hotelu razem ze swoimi kolegami i sztabem szkoleniowym. Stoper reprezentacji Francji i Arsenalu wyjechał ze stadionu w Dortmundzie półtorej godziny po pozostałych zawodnikach, czyli ok. 22:30. Mecz zakończył się przed godziną 20:00.
Reprezentacja Francji dość niespodziewanie awansowała z grupy D z drugiego miejsca. W 1/8 finału trójkolorowi zmierzą się z drugą drużyną grupy E. W niej przed ostatnią kolejką wszystkie zespoły mają po trzy punkty.
Zobacz także:
Co dalej z Lewandowskim? "Spójrzmy prawdzie w oczy" (OPINIA)
Potężna burza wokół Mbappe i "Lewego". Oto dlaczego obraził Polaka