Podobnego zdania jest Dawid Plizga, który na naszych łamach mówi: - Myślę, że mecz był bardzo wyrównany. Zasłużyliśmy choćby na remis. Nie ma co mówić, czy Lech wygrał zasłużenie, ponieważ strzelił jedną bramkę więcej i zwyciężył. My mieliśmy swoje sytuacje, których nie wykorzystaliśmy.
David Caiado na boisku pojawił się chwilę po tym jak bramkę strzelił Lech. Do siatki Miedziowych trafił Sławomir Peszko, ale wówczas Miedziowi grali w osłabieniu. Poza boiskiem przebywał kontuzjowany Mateusz Bartczak. - To był ważny moment. Lech wykorzystał to, że "Mati" był poza boiskiem - relacjonuje Caiado. To właśnie jego zastąpił Portugalczyk.
Na boisku miał za zadanie grać w środku boiska. Jednak sam przyznał po meczu, że nie jest to jego ulubiona pozycja, źle się na niej czuje. - Trener Smuda kazał mi grać na środku pomocy, ale ja tam nigdy nie grałem! Jestem skrzydłowym i tam się czuję najlepiej. Nieważne czy lewoskrzydłowy czy też prawoskrzydłowy. To nie robi mi różnicy. Na środku pomocy starałem się dać z siebie jak najwięcej, lecz ze swojej dyspozycji nie jestem zadowolony. Dzisiaj nie pomogłem drużynie. Nie jestem zadowolony ze swojej formy. Jeśli nie gram w pierwszym składzie, to ciężko jest mi wejść później w mecz. Ale jestem młody, muszę ciężko pracować - mówi 22-letni zawodnik.
Zagłębie po utracie bramki starało się doprowadzić do wyrównania, ale jeszcze w pierwszej połowie to Lech miał lepsze okazje. Mógł nawet podwyższyć na 2:0. - Później było ciężko, ponieważ Lech to bardzo dobra drużyna. Nie było łatwo na boisku. Po strzeleniu bramki grał inaczej. Cofnął się i czekał na kontry - zauważa Caiado.
Także Dawid Plizga bardzo żałował, że Zagłębiu nie udało się zdobyć choćby punktu. - Każda zdobycz jest na wagę złota - przekonuje z kolei Franciszek Smuda. W następny piątek do Lubina zawita Legia Warszawa. Na początku sezonu wygrała z Miedziowymi aż 4:0. - Nie trzeba nas motywować. To jest czołowa drużyna w Polsce i wiadomo, iż każdy się spręża. Zagłębie nie jest chłopcem do bicia. Nie przyjadą tutaj i nie pokonają nas "czwóreczką", jak to było na początku sezonu. Tanio skóry nie sprzedamy - zakończył Plizga.