Pierwszy niedzielny mecz na Euro 2024 niemalże przyniósł nam gigantyczną niespodziankę. Słowacy prowadzili aż do doliczonego czasu gry, ale wtedy bramkę dla Anglików zdobył Jude Bellingham. Jednak nasi południowi sąsiedzi w pewnym momencie byli bardzo bliscy pięknego gola.
Przez zdecydowaną większość tej rywalizacji gracze z Anglii byli zagubieni, popełniali proste błędy i przez to Słowacy dochodzili do sytuacji bramkowych. W drugiej połowie pojawiła się taka okazja, ale z dość nietypowego miejsca boiska.
Piłka w okolicach linii środkowej trafiła pod nogi napastnika reprezentacji Słowacji. David Strelec nie zastanawiał się dwa razy i po prostu oddał strzał w kierunku angielskiej bramki. Piłka przeleciała po nim tuż obok słupka.
Gdyby futbolówka ostatecznie zatrzepotała w siatce, bylibyśmy świadkami faworyta do miana najładniejszego gola turnieju. W dodatku asystę przy tym trafieniu zanotowałby jeden z Anglików, bo uderzenie było poprzedzone ogromnym nieporozumieniem.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Powód do wstydu? Niemcy mają inne zdanie
Natomiast jest to już gdybaniem i przeszłością, a Słowacy z pewnością potem żałowali, że zabrakło kilkudziesięciu centymetrów. Gdyby piłka wpadła do bramki mieliby dwubramkowe prowadzenie i niewykluczone, że dowieźliby je do końca meczu.
Czytaj też:
Jude Bellingham uratował Anglię!
"Mój drogi Neapolu". Poruszające słowa Zielińskiego