Trzy zwycięstwa w grupie, demolka Gruzji w 1/8 finału, a teraz 2:1 z Niemcami, które sprawia, że reprezentacja Hiszpanii jest już w półfinale mistrzostw Europy. Wygrana bardzo cenna, bo odniesiona w starciu z gospodarzami turnieju. Czy zasłużona? Można się zastanawiać.
Od samego początku wydawało się, że Hiszpanie kontrolują mecz. Niedługo po przerwie wyszli na prowadzenie, kiedy akcję prawą stroną przeprowadził Lamine Yamal, podał płasko w okolice piętnastego metra, skąd precyzyjny strzał oddał Dani Olmo. Nie było tam zbyt dużej siły, ale - jak wspomnieliśmy - odpowiednio dużo precyzji i Manuel Neuer nie dał rady nic zrobić.
Tyle tylko, że później sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Im bliżej końca, tym większa stawała się przewaga zespołu Juliana Nagelsmanna i w 89. minucie wyrównał rezerwowy Florian Wirtz.
W dogrywce nie działo się za wiele. Wydawało się, że dostaniemy konkurs rzutów karnych, ale... cóż, Hiszpanie mieli inne plany i w 119. minucie po dośrodkowaniu Olmo zwycięstwo Hiszpanii zapewnił Mikel Merino.
Niemcy? Gdyby nie to, że Euro 2024 jest rozgrywane w na ich ziemi, to można by powiedzieć, że wracają do domu. Był to ostatni w karierze mecz Toniego Kroosa. Pewnie nie tak wyobrażał sobie ten moment.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Wrócił temat "afery premiowej". Zachowanie Michniewicza? "Widzę, że nic nowego"
Całe szczęście, że ten pierwszy gol padł, bo do tego momentu mecz miał charakter zamknięty, mocno taktyczny, sporo działo się w środkowej strefie boiska. Nikt nie chciał zaryzykować, odkryć się. Trudno się dziwić, bo jednak w fazie pucharowej jeden błąd może sprawić, że grasz dalej lub żegnasz się z turniejem.
Czy mogło paść więcej goli? Oczywiście. Jeszcze przy stanie 0:0 kapitalną sytuację zmarnował Alvaro Morata. Z kolei na kwadrans przed końcem do wyrównania powinien doprowadzić rezerwowy Niclas Fuellkrug, ale trafił jedynie w słupek. Początkowo problem Niemców polegał na tym, że takich szans było stanowczo za mało. Często oglądaliśmy bezproduktywne wymiany podań, z których niewiele wynikało. A jeśli już wydawało się, że nasi zachodni sąsiedzi doprowadzą do remisu - jak choćby w 82. minucie - to Havertz strzelił nad bramką, gdy próbował lobować Unaia Simona.
W końcówce Niemcy poszli już all-in i w 89. minucie doprowadzili do wyrównania za sprawą Floriana Wirtza. Przytomnie zgrał piłkę Joshua Kimmich, a Wirtz strzelił idealnie przy słupku. Ofensywne zmiany Nagelsmanna przyniosły skutek, z kolei de la Fuente chyba trochę przekombinował i zbyt szybko zmienił tych najbardziej ofensywnych zawodników.
Dogrywka? Początkowo nudy. Dziać zaczęło się dopiero w końcówce. Najpierw po dośrodkowaniu Kimmicha strzelał głową Fuellkrug, lecz tutaj fantastycznie spisał się hiszpański bramkarz. Ta sytuacja zemściła się kilka minut później, gdy do siatki trafił Merino. W ostatnich minutach jeszcze jedną wyborną okazję zmarnował Fuellkrug i dalszą fazę turnieju Niemcy mogą sobie obejrzeć w telewizji.
Hiszpania - Niemcy 2:1 (0:0) pd.
1:0 Dani Olmo 51'
1:1 Florian Wirtz 89'
2:1 Mikel Merino 119'
Składy:
Hiszpania: Unai Simon - Dani Carvajal, Robin Le Normand (46' Nacho), Aymeric Laporte, Marc Cucurella - Pedri (8' Dani Olmo), Rodri, Fabian Ruiz (102' Joselu) - Lamine Yamal (63' Ferran Torres), Alvaro Morata (80' Mikel Oyarzabal), Nico Williams (80' Mikel Merino).
Niemcy: Manuel Neuer - Joshua Kimmich, Antonio Ruediger, Jonathan Tah (80' Thomas Mueller), David Raum (57' Maximilian Mittelstaedt) - Leroy Sane (46' Florian Wirtz), Emre Can (46' Robert Andrich), Toni Kroos, Ilkay Gundogan (57' Niclas Fuellkrug), Jamal Musiala - Kai Havertz (91' Waldemar Anton).
Żółte kartki: Le Normand, Ferran Torres, Unai Simon, Carvajal, Rodri (Hiszpania) oraz Ruediger, Raum, Andrich, Kroos, Mittelstaedt, Wirtz (Niemcy).
Czerwona kartka: Carvajal 120+6' (Hiszpania, za drugą żółtą).
Sędzia: Anthony Taylor (Anglia).