Każdy klub czasami przestrzela z transferami. Nie ma nieomylnego dyrektora sportowego, trenera, czy też np. szefa działu skautingu. Jednak faktem jest, że w ostatnich kilkudziesięciu miesiącach Legia Warszawa miała całkiem sporo tego typu wpadek.
Jedną z tych, które najbardziej rzucają się w oczy z pewnością jest Makana Baku. Skrzydłowy trafiał do stołecznej ekipy po całkiem dobrym okresie w Warcie Poznań, więc wydawało się, że powinien odnaleźć się w lepszej drużynie, ale nic takiego się nie stało.
Przez ostatnie dwa lata Niemiec zanotował bardzo małą liczbę udanych spotkań, a pół roku od stycznia tego roku aż do czerwca spędził na wypożyczeniu w Grecji. Według portalu meczyki.pl też ma się tam udać na zasadach transferu definitywnego.
ZOBACZ WIDEO: dziejesiewsporcie: Niecodzienne obrazki z boiska. Bramkarz aż wziął się za łopatę
Z informacji podanych przez wspomniany portal wynika, że 26-latek trafi do Atromitosu Ateny. Grecka ekipa miała dojść do porozumienia z Legią. Ciekawą kwestią jest natomiast to, że Wojskowi mają na nim nie zarobić ani grosza.
Kontrakt Baku wygaśnie już za rok, więc na wielkie pieniądze i tak nie można było liczyć. Jednocześnie warszawski klub miał sobie zapewnić procent od kolejnego transferu piłkarza, a sam Niemiec ma podpisać dwuletni kontrakt.
Czytaj też:
Jest chętny na Ansu Fatiego. Możliwy powrót do korzeni
Raków zrobił swoje w Lublinie. Zimny prysznic beniaminka