Kibice w szoku. Klub szuka piłkarza przez urząd pracy. Wyjaśniamy, o co chodzi

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Na zdjęciu: flagi Polski i Unii Europejskiej (Getty Images), w kółku: oferta pracy PUP w Bochni
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: flagi Polski i Unii Europejskiej (Getty Images), w kółku: oferta pracy PUP w Bochni
zdjęcie autora artykułu

Niemałe poruszenie w sieci wywołało ogłoszenie na stronie internetowej Powiatowego Urzędu Pracy w Bochni. Poszukiwany jest bowiem... piłkarz na pełen etat. Tłumaczymy, o co chodzi.

Kluby piłkarskie, jak wszyscy inni pracodawcy, poszukują pracowników na przeróżnych portalach branżowych. W grę wchodzą m.in. specjaliści od mediów społecznościowych, marketingu czy administracji. Zdarzają się też oferty amatorskich zespołów chcących zatrudnić szkoleniowców. Rekrutacja zawodników też czasem odbywa się za pośrednictwem dedykowanych temu platform. Ale przez urząd pracy?

Lilka dni temu w Centralnej Bazie Ofert Pracy opublikowane zostało nietypowe ogłoszenie - konkretnie przez Powiatowy Urząd Pracy w Bochni. Poszukiwany jest piłkarz. Warunki? Zatrudnienie na umowę o pracę, która obejmuje dwa lata - w pełnym wymiarze czasowym, czyli 40 godzin tygodniowo.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za widok! Tak medytuje gwiazda futbolu

Przedstawiono również warunki finansowe. Tamtejszy klub proponuje stawkę od 4500 złotych brutto miesięcznie, więc nieco wyższą niż obecna pensja minimalna. Uwzględniono także "premię w zależności od wyników".

Zawodnik musi być dyspozycyjny na terenie całego kraju, a także przestrzegać harmonogramu i regulaminu klubowego. Kandydat musi legitymować się pięcioletnim stażem w dyscyplinie. Wykształcenie? Brak lub niepełne średnie.

Ogłoszenie poruszyło internautów i stało się obiektem drwin w sieci. Czy rzeczywiście piłkarskie kluby mogą szukać potencjalnych zawodników w tak niekonwencjonalny sposób? Odpowiedź brzmi "nie". Jak słyszymy od prawników, takie ogłoszenie to jedynie zabieg formalny.

Przedstawione działania wynikają z przepisów dotyczących zatrudniania obcokrajowców. Okazuje się, że klub, który w świetle prawa jest pracodawcą takim samym jak każda inna firma, przed zatrudnieniem piłkarza-cudzoziemca spoza UE, powinien za pośrednictwem powiatowego UP wykonać tzw. "test rynku pracy".

Chodzi o sprawdzenie czy wśród bezrobotnych z Polski nie ma chętnych do podjęcia takiej pracy. Wynika to z zasady pierwszeństwa obywateli polskich pozostających bez pracy przed cudzoziemcami. Jeśli nie zgłoszą się kandydaci spełniający kryteria, klub będzie mógł zatrudnić obcokrajowca, który bez przeszkód otrzyma pozwolenie na pracę.

Ogłoszenie jest zatem wystawione teoretycznie, bo klub ma już rzecz jasna wypatrzoną osobę na to "stanowisko". Trzeba jednak spełnić przesłanki wskazane w ustawie o zatrudnieniu cudzoziemców.  To częsty zabieg, ale nie zawsze takie oferty pracy przebijają się do przestrzeni publicznej.

Najgłośniej było o "rekrutacji" na rzecz Lecha Poznań. Na początku 2016 roku "Kolejorz" chciał zatrudnić Czarnogórca Vladimira Volkova z KV Mechelen i musiał uzyskać pozwolenie na pracę dla niego. Wystawiono więc ogłoszenie, tylko po to, żeby sprawdzić, czy wśród bezrobotnych nie ma piłkarza z trzyletnim doświadczeniem w ligach zagranicznych.

Oferta pracy na stanowisku piłkarz / fot. praca.gov.pl
Oferta pracy na stanowisku piłkarz / fot. praca.gov.pl

Zobacz też: Szkurin znowu strzela, Widzew kończy w 10. Intensywny poniedziałek w Mielcu Będzie kara za oprawę? Komisja Ligi zajmie się kibicami Legii

Źródło artykułu: WP SportoweFakty