Mecz Jagiellonii Białystok z Puszczą Niepołomice, mimo upływu ponad godziny gry na tablicy wyników wciąż 0:0. Miki Villar wchodzi z ławki rezerwowych i debiutuje w zespole mistrzów Polski. Kilka minut później jego rajd lewym skrzydłem i zagranie zewnętrzną częścią buta prowadzi do gola Nene i w efekcie okazuje się jednym z kluczy do zwycięstwa (2:0).
Spotkanie wyjazdowe drużyny z Podlasia z Radomiakiem Radom. Hiszpan znowu pojawia się na boisku w 71. minucie. Tym razem przy stanie 2:1, ale rywale niebawem doprowadzają do remisu. W końcówce urywa się on jednak z prawej strony pola karnego, Aurelien Nguiamba zagrywa prostopadłe podanie, a on wykańcza je pewnym strzałem między nogami bramkarza. To ostatecznie daje drugą wygraną (3:2) w tym sezonie PKO Ekstraklasy.
- Jeszcze kilka miesięcy temu grałem na zapleczu Ekstraklasy, a w tym tygodniu minęły 4 lata od kiedy rywalizowałem na czwartym poziomie rozgrywkowym w Hiszpanii. To co się dzieje jest dla mnie jak sen - nie krył Villar w wypowiedzi dla oficjalnej strony internetowej Jagiellonii po meczu z Radomiakiem, a kilka dni później jako jedyny z drużyny został nominowany do tytułu ligowego Piłkarza Miesiąca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zabawa Lewandowskiego na treningu. Co za technika!
Wzloty i upadki
Kariera Villara ruszyła w zupełnie nieoczywisty sposób. Kilkanaście tygodni temu opuszczał on bowiem Wisłę Kraków jako piłkarz niezbyt wyróżniający się nawet w Betclic I lidze, bo trudno inaczej ocenić 9 goli i tyle samo asyst w 46 meczach. Chociaż na starcie jego przygody z Polską mogło wydawać się, że będzie inaczej. Dobrze wszedł do drużyny, praktycznie od razu wywalczył miejsce w podstawowym składzie i dość szybko zaczął regularnie strzelać gole lub zaliczać asysty. Sielanka skończyła się jednak wraz z odejściem trenera Radosława Sobolewskiego. - Mam takie poczucie, że w tym roku więcej cierpiałem niż się cieszyłem - usprawiedliwiał się piłkarz w wywiadzie udzielonym naszemu portalowi pod koniec maja.
- Nie tylko Villar miał w Wiśle wiele wzlotów i upadków. Zmiany trenera, inne trudności... Jagiellonia to natomiast poukładny i ambitny projekt, czyli coś czego szukaliśmy. Nie dziwi mnie więc, że zaczynamy widzieć jego prawdziwy potencjał. A jest on naprawdę duży i nie mówię tego ze względu na naszą współpracę - zapewnia nas menadżer Miguel Pedrajo.
Atuty i braki
Warto zauważyć, że Villar potrafił błysnąć już w Hiszpanii. W SD Compostela był jedną z lokalnych gwiazd, gdy jako jeden z jej kluczowych piłkarzy mocno przyczynił się do awansu na trzeci poziom rozgrywkowy. - Jego najważniejszą cechą była szybkość, a znakiem rozpoznawalnym prostopadłe wejścia. Miał świetne wyczucie czasu i instynkt, a grą bez piłki potrafił doskonale gubić rywali. Do tego miał zdolność do zdobywania bramek i potrafił zrobić sporą różnicę dośrodkowaniem czy strzałem - opowiada nam skaut Alex Gesto, który obserwował go w tamtym okresie.
- Po kolejnym dobrym okresie Miki został zauwążony i podpisał profesjonalny kontrakt z klubem zaplecza La Liga UD Ibiza. Tam jednak nie miał wielu okazji aby pokazać umiejętności, a jego krajowa reputacja trochę z tego powodu podupadła. Moim zdaniem zabrakło mu też trochę kreatywności i możliwości technicznych aby wejść na wyższy poziom - dodaje nasz rozmówca.
"Zadaniowiec"
Villar w Ibizie spędził 1,5 roku. W tym czasie niby zagrał aż 51 meczów, ale szanse w pierwszym składzie dostawał bardzo rzadko. Na dodatek rzucano go po różnych pozycjach od prawej obrony po środek ataku. - Nie pokładano w nim wielkich nadziei i nie liczono, że odegra ważną rolę w zespole. Raczej widziano w nim "zadaniowca" dla uzyskania przewagi w drugich połowach - wspomina dziennikarz Jaime Orvay, który jest współtwórcą podcastu "Mundo Celeste".
- Miki zwykle pojawiał się na boisku po przerwie po to aby wykorzystać swoją szybkość i wchodzić w wolne przestrzenie, kontratakować albo przełamać ścisłą obronę przeciwnika. Zapamiętałem go jako dynamicznego zawodnika z naprawdę dobrym strzałem - uzupełnia nasz rozmówca.
W Jagiellonii ma "pokazać prawdziwego siebie"
W Jagiellonii Villar otrzymał spory kredyt zaufania już od startu. Pierwszy uwierzył w niego dyrektor sportowy Łukasz Masłowski, którego nie odstraszyło wiele negatywnych komentarzy po nieoficjalnych informacjach o zainteresowaniu i doprowadził transfer do końca. Kolejny był trener Adrian Siemieniec, który nie bał się wprowadzać go do gry już od pierwszych meczów ligowych mimo braku wcześniejszego sprawdzenia w sparingach.
- Start sezonu jest pełny pozytywnych odczuć dla Mikiego. Długo walczyliśmy o to żeby udowodnić, że ma ekstraklasowy poziom. Dziś można spokojnie powiedzieć, że to się udało i z pewnością patrzeć w przyszłość. Jaga wydaje się idealnym miejscem aby mógł zrealizować marzenia i pokazać prawdziwego siebie - podsumowuje Pedrajo.
Sen Villara trwa. Hiszpan walczy z Jagiellonią o awans do Ligi Mistrzów. W środę, w pierwszym meczu III rundy kwalifikacji do Champions League białostoczanie zagrają z Bodo/Glimt. Początek spotkania o g. 20:45. Transmisja w Polsacie Sport 1 oraz Polsacie Sport Premium 1. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.
Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty