U nas każda afera ma to do siebie, że wywołuje burzę jak stąd do księżyca. Oburzenie jest powszechne i wielkie, a konsekwencje i kary mają być tak dotkliwe, że zatrzęsie się w posadach Ziemia. A później mijają ze dwa dni, przychodzi nowa afera (albo tylko "aferka"), przykrywa tę poprzednią i wszyscy ekscytujemy się już czymś zupełnie innym. Stara afera gaśnie, emocje stygną, mało kogo to już zajmuje. No tylko ktoś to jeszcze musi posprzątać.
I dokładnie tak to było z aferą (?), w której chodziło o to, że kibice Legii, na inaugurację nowego sezonu PKO Ekstraklasy zrobili mocną oprawę. Można śmiało powiedzieć, że przemówili obrazem. I to artystycznie! A co? A kto im zabroni?
Treść przesłania była społeczno-polityczna. Na "Żylecie" zaprezentowano gigantyczną grafikę pokazującą dwóch mężczyzn uzbrojonych w młotek i kij bejsbolowy oraz kobietę trzymającej świński łeb. Całość dzieła wieńczył napis: "Uchodźców mile witamy". Więcej TUTAJ.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tornado podczas meczu. Zawodnicy starali się kontynuować grę
Ciepłe powitanie - nie ma co. Zaskoczenia wielkiego w sumie nie było - bo przecież nurt kibiców, który ma na "Żylecie" najwięcej do powiedzenia, poglądy ma od dawna sprecyzowane - ale niesmak pozostał. Pewnie sami uchodźcy tym malunkiem się nie przejęli, bo mają inne rzeczy do roboty niż chodzenie na trybuny Legii i oglądanie opraw, ale przekaz już poszedł w Polskę i świat. I wywiązała się dyskusja światopoglądowa, zupełnie jak ostatnio przy kwestii o czym jest to całe "Imagine" Lennona.
Media grzmiały (te prawicowe biły brawo) na temat ksenofobicznej oprawy, wzywano magistrat Warszawy, żeby zrobił z tym porządek, nawoływano Legię do pokajania się, a Ekstraklasę do srogich kar.
Legia pokajała się w jakże charakterystyczny dla siebie sposób. Klub wydał oświadczenie doskonałe (w swojej kategorii oczywiście) - tak żeby się media (szczególnie lewicowe) nie czepiały, ale jednocześnie, żeby się kibice (twórcy tej oprawy) nie obrazili. W skrócie można by to oświadczenie streścić, że przecież Legia "respektuje", że "szanuje", że się "solidaryzuje", że się "angażuje" itd. No a wiadomo, że oprawy i poglądy kibiców, nie są stanowiskiem klubu, który przecież stara się świecić przykładem.
Oświadczenie spełniło swoją rolę (uspokoiło ratusz i media), choć klub się jakoś nie zająknął o tym, w jaki sposób "dzieło" gabarytów takich jak 10 obrazów "Bitwa pod Grunwaldem" Matejki udało się przeszmuglować na trybuny. A może Legia tego nie wyjaśniała, bo to i tak wszyscy przecież wiedzą.
Dla domknięcia afery z oprawą, trzeba było tylko poczekać na karę, jaką klub dostanie od Komisji Ligi Ekstraklasy. I ten zacny organ też nie zawiódł. W czwartek wydał wyrok iście salomonowy. Dał Legii karę 30 tys. złotych i wysłuchał jaki klub ma "plan dalszych działań, mających zapobiegać jakimkolwiek przejawom nietolerancji w przyszłości".
Jestem pewien, że plan ten był przekonujący, bo np. nie została zamknięta "Żyleta", klubu nie dotknęły też inne, bardziej dolegliwe sankcje.
Zresztą nikt się ich nie domagał, bo afera z oprawą się już zestarzała. Cały kraj mówi już tylko o występie na igrzyskach najsłynniejszego naszego reprezentanta - Przemysława Babiarza, więc to, jak legioniści witają uchodźców chwilowo przestało kogokolwiek obchodzić.
Tym bardziej, że za dni kilka na tej samej "Żylecie" pojawi się kolejna oprawa - na temat Powstania Warszawskiego. I to taka, że będziecie zbierać szczęki z podłogi. Tym razem nie będzie kar, nie będzie kajania i oświadczeń, a media - od prawa do lewa - będą piały z zachwytu, jaką my teraz mamy na trybunach mądrą młodzież.
Dariusz Tuzimek, WP SportoweFakty
Gdyb Czytaj całość