Selekcjoner o Wojciechu Szczęsnym. Potwierdza

PAP/EPA / Na zdjęciu: Michał Probierz
PAP/EPA / Na zdjęciu: Michał Probierz

- Mamy już tak, że jak podejmujemy gości, to zastawiamy stół najlepszym jedzeniem. A jak jedziemy z rewizytą, to nas częstują paluszkami. Brakuje nam pewności - mówi Michał Probierz o Euro, przyszłości Szczęsnego i bolączkach reprezentacji.

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Jak po czasie ocenia pan występ kadry na Euro?

Michał Probierz, selekcjoner reprezentacji Polski: W piłce decydują sploty okoliczności. Przed turniejem borykaliśmy się z urazami. Stawialiśmy na nogi Pawła Dawidowicza i Roberta Lewandowskiego, ale pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie rywalizować z najlepszymi. Dalsza faza turnieju potwierdziła, jaki potencjał mieli nasi rywale.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Niepowodzenie polskich młociarzy. "Wszyscy liczyli na medale"

A może poczuliście ulgę, że turniej w waszym wykonaniu nie okazał się klapą po tym, co działo się w kadrze przez ostatnie półtora roku?

Raczej widziałem duże niezadowolenie w drużynie, bo celem było wyjście z grupy (Polska przegrała z Holandią 1:2, z Austrią 1:3 i zremisowała z Francją 1:1 - przyp. red.). Widzę w zawodnikach duży optymizm. Wierzą, że są w stanie rywalizować z najlepszymi.

Jakie pan widzi pozytywy i negatywy po turnieju?

Mieliśmy dobre fazy w poszczególnych meczach. Chcemy, by trwały one dłużej w naszych kolejnych spotkaniach. Z minusów - za łatwo traciliśmy gole. Byliśmy zawsze w przewadze w defensywie, a jednak popełniliśmy podobne błędy w meczach z Holandią i Austrią.

Zaczął pan budowanie kadry od prób zmiany mentalności zawodników, którzy byli bardzo niepewni siebie. To już temat zamknięty?

Dalej będziemy dążyć do zmian. Te piętnaście minut w meczu z Austrią na Euro, w którym rywal nas przełamał, stłamsił - no nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Zabrakło utrzymania się przy piłce, momentów przeniesienia gry na połowę przeciwnika. Ale ważne, że jeszcze w tym samym spotkaniu odbudowaliśmy się mentalnie. W kluczowym momencie zabrakło nam zimnej krwi i tego najbardziej żałuję. Szkoda, że po bramce na 1:2 nie zabezpieczyliśmy obrony.

Czyli są rezerwy w kwestiach odwagi.

Są, potrzebujemy zawodników jeszcze bardziej odważnych, którzy będą podejmowali ryzyko i mieli marzenia. Zachęcamy zawodników, by się nie obawiali.

Skąd bierze się ten problem? Bo chyba nie przez wrodzoną skromność.

Nam w Polsce brakuje trochę pewności siebie. Mamy już tak, że jak podejmujemy gości, to zastawiamy stół najlepszym jedzeniem. A jak jedziemy z rewizytą, to nas częstują paluszkami. Uważam, że wielu zawodników za szybko wyjechało z kraju.

Nawet z tej grupy, którą ma pan w kadrze?

Kluczem jest, by za granicę wyjechał zawodnik ukształtowany. Są wyjątki. Kacper Urbański trafił do Włoch po debiucie w ekstraklasie, a nie jako gracz anonimowy z juniorów. Nie rozumiem na przykład graczy, którzy wyjeżdżają, a mogliby grać u nas w seniorach.

Piotr Zieliński wybrał taką drogę.

Wiadomo, zawsze będzie wyjątek. Ale nie mamy takich zawodników, którzy wyjechaliby z Polski w młodym wieku i grali regularnie cały sezon, a do tego jeszcze mieli liczby.

Co najbardziej wartościowego wyciągnął pan z Euro?

Dwa razy przegrywaliśmy i potrafiliśmy odrobić wynik. Z Francją zremisowaliśmy, z Austrią doprowadziliśmy do wyrównania. Potrafiliśmy się odbić.

Jak pan postrzega kadrę w przyszłości? Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny mówią, że z reprezentacją turnieju nie wygrają. Adam Buksa ma na to inne spojrzenie, a Urbański chce więcej: wygrania mistrzostw świata.

Każdy ma swoje zdanie, trzeba to szanować. Do kadry dojdzie teraz nowe pokolenie, które grało w młodzieżowych mistrzostwach w swoich rocznikach. To dla nich dodatkowe doświadczenie, które też może pomóc seniorskiej reprezentacji.

Rozmawiał pan ze Szczęsnym na temat jego przyszłości w kadrze?

Drzwi dla niego są zawsze otwarte. Decyzja odnośnie Wojtka zapadnie dwa tygodnie przed meczem ze Szkocją w Lidze Narodów.

Czyli za dwa tygodnie.

No tak, ale nie będę mówił, o czym rozmawialiśmy prywatnie.

O to nie dopytuję. Czy rozmawiał pan jednak ze Szczęsnym na temat jego przyszłości w kadrze?

Tak, taka rozmowa się odbyła.

Łukasz Skorupski dużo wygrał meczem z Francją?

Grono bramkarzy jest bardzo duże, oni grają w swoich klubach regularnie. Z Andrzejem Dawidziukiem zdecydujemy, co będzie dalej. Ci, którzy do tej pory występowali, nie zawodzili.

A czy z Robertem Lewandowskim trzeba rozmawiać na temat jego przyszłości w reprezentacji?

Nie trzeba.

Nie sugerował, że to jego ostatnie eliminacje?

Nawet o tym nie rozmawialiśmy.

Będą niespodzianki na wrześniowe mecze?

Razem ze sztabem obserwujemy wszystkie mecze w ekstraklasie. W Lidze Narodów chcemy się utrzymać. I na pewno nie będziemy mocno eksperymentować ze składem.

Czego potrzebuje kadra?

Żeby wszyscy zawodnicy grali regularnie.

A kto nie grał wcześniej? Oprócz Jakuba Kiwiora.

Piotrek Zieliński miał perypetie zdrowotne, Paweł Dawidowicz. Nikola Zalewski też występował w kratkę.

Z Zalewskim się zgodzę, ale Zieliński i Dawidowicz jednak grali sporo.

Moder też wracał po kontuzji. Martwi mnie, że dziś Zieliński, Urbański i Moder mają kontuzje, dlatego balans przed wrześniowym zgrupowaniem może być zachwiany.

Kacper Urbański jest wyjątkowym zawodnikiem w kadrze?

Pamiętajmy, że dwa miesiące przed Euro nikt nie wiedział, że on na Euro pojedzie. Musi potwierdzać swoją wartość, czeka go teraz najtrudniejszy okres. Ma ambicje, ale oby potwierdził je na boisku.

Jak się zmieniło pana życie po Euro?

Wiadomo, jestem inaczej postrzegany. Mój strój na turnieju odbił się szerokim echem, firma dobrze się wstrzeliła. Pracowałem wcześniej w jedenastu miastach, ludzie mnie kojarzyli, ale to prawda, skala zainteresowania jest inna. Zawsze z każdym pogadam, dam autograf, chętnie posłucham uwag.

Kto stoi za pana nowym wizerunkiem?

Zawsze byłem taki sam. Kwestia odbioru mojej osoby i przekazywania dalej informacji.

Teraz jest pan spokojniejszy i wie pan, o czym mówię.

Śmieję się z tego, bo dziś bardzo łatwo można odebrać kogoś inaczej, choć ja od zawsze jestem taki sam. Nagle ludzie mówią, że stałem się innym człowiekiem. Takie jest życie, czasem trochę niezrozumiałe.

Mówię o pana wizerunku. Dziś unika pan kontrowersji, nie dostarcza barwnych cytatów. Nie ma wokół pana szumu.

Nie ma porównania, jeżeli chodzi o pracę w klubie i reprezentacji. Najwięcej zaszkodziła mi funkcja wiceprezesa Cracovii. Wtedy odbiór mojej osoby był zupełnie inny. Istotny jest też całokształt komunikacji, a w PZPN-ie dobrze to funkcjonuje.

Wprowadził pan jakieś nowe nawyki? Szczęsny opowiadał kiedyś, że zaczął medytować i to mu pomogło.

Nie. Nie mam żadnych zabobonów, przesądów. Po prostu żyję. Najważniejsze, by nie gonić za marchewką, bo liczy się tu i teraz.

Podobno odstawił pan picie alkoholu.

Niech pan nie wierzy w plotki.

Rozmawiał Mateusz Skwierawski

Źródło artykułu: WP SportoweFakty