Już po losowaniu 3. rundy kwalifikacji do Ligi Konferencji Europy wiadomo było, że tak łatwo jak w 2. fazie eliminacji Legia nie będzie miała. Broendby IF to dla polskiej drużyny nie był wymarzony przeciwnik.
Potwierdziło się to wszystko na boisku leżącym kilka kilometrów od Kopenhagi - Broendby. Duński zespół lepiej wszedł w spotkanie, zaatakował. Goncalo Feio już po kwadransie musiał dokonać korekty w składzie, kiedy urazu doznał Jurgen Celhaka.
Dość pasywnie grająca Legia w 19. minucie otrzymała cios. Gospodarze uśpili przyjezdnych, wystarczyło kilka podań i goście nie za bardzo zorientowali się w sytuacji. Po zagraniu do Filipa Bundgaarda, strzału z ok. ośmiu metrów Kacper Tobiasz nie był w stanie obronić.
Strata gola obudziła warszawski zespół, który już po pięciu minutach wyrównał. Bartosz Kapustka dośrodkował z prawej strony, a nadbiegający Tomas Pekhart z pięciu metrów trafił do siatki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zabawa Lewandowskiego na treningu. Co za technika!
Zdobyty gol dobrze podziałał na Legię, która poczuła się mocniejsza. Wydawało się, że warszawska drużyna znalazła sposób na rywala, ale na dziewięć minut przed przerwą dała się ponownie, w łatwy sposób, zaskoczyć. Z pola bramkowego dogrywał Bundgaard, a Mathias Kvistgaarden dołożył stopę. Piłka między nogami obrońcy pofrunęła w kierunku bramki. Tobiasz niewiele był w stanie pomóc.
Na tego gola Wojskowi do końca premierowej odsłony nie byli w stanie odpowiedzieć. Po zmianie stron goście nie przejęli inicjatywy. To gracze Broendby częściej utrzymywali piłkę na połowie Legii, której piłkarze sporadycznie przedostawali się pod bramkę miejscowych.
Broendby miało wszystko pod kontrolą i dość nieśmiało szukało kolejnego trafienia. Wojskowi dopiero w 67. minucie zagrozili, dość niepewnej w tyłach, drużynie gospodarzy. Claude Goncalves uderzył z ostrego kąta, bramkarz odbił piłkę.
Dwie minuty później głową z ok. jedenastu metrów uderzał Rafał Augustyniak, jednak pół metra obok słupka. W 70. minucie był już remis! Błąd graczy Broendby w rozegraniu, Legioniści przejęli piłkę. Luquinhas zagrał do Blaza Kramera, ten z pola karnego oddał do partnera, który z bliska uderzył do siatki.
Drużyna Feio starała się pójść za ciosem, rywale zaczęli się gubić. Mogli jednak trafić, kiedy w 74. minucie Tobiasz gdzieś się zagubił na przedpolu, na szczęście Kvistgaarden głową przestrzelił.
W końcówce duński zespół szukał trzeciego gola i zwycięstwa. Legia skupiła się na defensywie. W 84. minucie Tobiasz uratował swój zespół, broniąc strzał z kilku metrów Clementa Bischoffa.
Niespełna 120 sekund później Legia wyszła na prowadzenie. Po szybkiej akcji Kramer w polu karnym podał do Ryoyi Morishity, a ten wpakował piłkę do siatki. Pierwotnie sędzia pokazał spalonego, po analizie VAR wskazał na środek!
Goście ostatecznie nie pozwolili się zaskoczyć i do Warszawy wrócili z cenną wygraną. Wszystko wyjaśni się za tydzień przy Łazienkowskiej.
Broendby IF - Legia Warszawa 2:3 (2:1)
1:0 - Filip Bundgaard 19'
1:1 - Tomas Pekhart 24'
2:1 - Mathias Kvistgaarden 36'
2:2 - Luquinhas 70'
2:3 - Ryoya Morishita 86'
Składy:
Broendby IF: Patrick Pentz - Frederik Alves, Rasmus Laurtisen, Jacob Rasmussen - Sebastian Sebulonsen (66' Sean Klaiber), Yuito Suzuki, Daniel Wass (90+2' Josip Radosević), Noah Nartey (90+2' Emmanuel Yeboah), Clement Bischoff - Mathias Kvistgaarden (75' Ohi Omoijuanfo), Filip Bundgaard (75' Oscar Schwartau).
Legia Warszawa: Kacper Tobiasz - Radovan Pankov, Rafał Augustyniak, Sergio Barcia - Patryk Kun (60' Paweł Wszołek), Bartosz Kapustka (81' Ryoya Morishita), Juergen Celhaka (15' Claude Goncalves), Luquinhas, Ruben Vinagre - Marc Gual (81' Migouel Alfarela), Tomas Pekhart (60' Blaz Kramer).
Żółta kartka: Wass (Broendby).
Sędzia: Martin Dohal (Słowacja).
Czytaj także:
Dzień na zero. Tak wygląda sytuacja w rankingu UEFA
Trudne wyzwanie przed Śląskiem i Jagiellonią. Sprawdź, kiedy odbędą się rewanże