Cracovia była zespołem lepszym, natomiast trzeba zdać sobie sprawę z jednej rzeczy - poprzeczka była zawieszona bardzo nisko. To nie był wielki mecz. Sobota, godz. 17.30, pogoda ewidentnie nie sprzyjała grze w piłkę. Mimo to "Pasy" zaprezentowały solidny futbol. Korona Kielce nie była równorzędnym przeciwnikiem.
Goście byli bardziej konkretni, choć też nie grali porywająco. Aktywny z prawej strony był Filip Rózga, natomiast długo brakowało ostatniego podania. W takich sytuacjach często z pomocą przychodzi stały fragment gry i nie inaczej było tym razem. Korona przysnęła, przez co Benjamin Kallman miał dużo wolnego miejsca. Wprawdzie jego strzał głową został zablokowany, ale w polu karnym powalczył o piłkę Virgil Ghita i niczym rasowy napastnik zdobył bramkę z kilku metrów.
Ostatecznie Cracovia wygrała 2:0, a MVP został wspomniany Ghita. Gol po stały fragmencie nie jest niczym spektakularnym, bo przecież takie rzeczy w futbolu dzieją się dość często, ale w drugiej połowie Rumun zachował się niczym Andrea Pirlo i popisał się cudownym podaniem z własnej połowy, po którym w sytuacji sam na sam z Xavierem Dziekońskim znalazł się Mick van Buren i zdobył drugą bramkę w sezonie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Thierry Henry dał popis! Zobacz szalony taniec trenera Francji
Tym samym nie był to zbyt udany debiut trenera Jacka Zielińskiego na ławce Korony. Gospodarze nie potrafili stworzyć większego zagrożenia pod bramką Henricha Ravasa.
Sytuacje? Minimalnie niecelny strzał Huberta Zwoźnego z dystansu, niecelna główka Miłosza Trojaka po rzucie rożnym, do tego dwa bardzo lekkie uderzenia Pedro Nuno z dalszej odległości. Raczej słabo, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że od 59. minuty było 0:2 i logika sugerowałaby, że trzeba zaatakować. A nic takiego nie miało miejsca.
W zasadzie dopiero po wejściu Dawida Błanika coś zaczęło się dziać pod bramką Cracovii, choć mówimy tu raczej o akcjach z przypadku. W pierwszej sytuacji Błanik został zablokowany w polu karnym, w drugiej zaś uderzył minimalnie niecelnie z osiemnastu metrów. Poza tym takich sytuacji było za mało. W końcówce Cracovia postawiła już typowo na defensywę i gospodarze raczej nie mieli pomysłu na wykreowanie czegoś konkretnego.
O emocje postanowił jednak zadbać David Kristjan Olafsson, który w 88. minucie zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym i sędzia Wojciech Myć podyktował "jedenastkę" dla Korony. Ale Jiewgienij Szykawka nie skorzystał z prezentu, strzelił fatalnie i nawet nie trafił w bramkę. To było podsumowanie Korony w tym spotkaniu.
Cracovia doskoczyła do czołówki, a Korona ugrzęzła na ostatnim miejscu w tabeli.
Korona Kielce - Cracovia 0:2 (0:1)
0:1 Virgil Ghita 37'
0:2 Mick van Buren 59'
Składy:
Korona: Xavier Dziekoński - Hubert Zwoźny, Igor Kośmicki, Miłosz Trojak, Konrad Matuszewski - Wiktor Długosz (59' Danny Trejo), Yoav Hofmeister, Martin Remacle (69' Shuma Nagamatsu), Pedro Nuno, Mariusz Fornalczyk (70' Dawid Błanik) - Adrian Dalmau (59' Jiewgienij Szykawka).
Cracovia: Henrich Ravas - Otar Kakabadze, Jakub Jugas, Kamil Glik, Virgil Ghita, David Kristjan Olafsson (90+2' Bartosz Biedrzycki) - Filip Rózga (81' Jani Atanasov), Patryk Sokołowski (81' Michał Rakoczy), Mikkel Maigaard (64' Amir Al-Ammari), Benjamin Kallman - Mick van Buren (90+2' Mateusz Bochnak).
Żółte kartki: Fornalczyk, Kośmicki, Mateuszewski (Korona) oraz Ghita, Maigaard, Kakabadze, Glik (Cracovia).
Sędzia: Wojciech Myć (Lublin).