Lechia Gdańsk wciąż bez zwycięstwa. "Punkty uciekają. To nie może tak wyglądać"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: Dominik Piła mógł mieć przynajmniej jedną asystę w meczu z Zagłębiem Lubin
PAP / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: Dominik Piła mógł mieć przynajmniej jedną asystę w meczu z Zagłębiem Lubin
zdjęcie autora artykułu

- W treningu wygląda to bardzo dobrze, a w meczu... nie wiem o co chodzi - mówi zawodnik Lechii Gdańsk Dominik Piła. Gdańszczanie są jedną z pięciu drużyn w PKO Ekstraklasie bez zwycięstwa w sezonie 2024/25.

Początek sezonu w wykonaniu Lechii Gdańsk nie jest - delikatnie rzecz ujmując - porywający. Zespół, który parę miesięcy temu w efektownym stylu wygrał I ligę, teraz ma problemy niemalże w każdej formacji i po czterech kolejkach wciąż pozostaje bez zwycięstwa w PKO Ekstraklasie.

Wydawało się, że wygrana przyjdzie w niedzielne popołudnie. Lechia prowadziła z Zagłębiem Lubin 1:0, miała kolejne sytuacje, ale przez brak skuteczności rywale doszli do głosu i doprowadzili do wyrównania po dość prostej akcji.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty: Duży niedosyt? Prowadziliście 1:0, były kolejne sytuacje, a mecz kończy się remisem.

Dominik Piła, zawodnik Lechii Gdańsk: Niewykorzystane sytuacje się zemściły. Popełniliśmy prosty błąd w polu karnym, znowu nie przypilnowaliśmy wolnego zawodnika i tracimy przez to dwa punkty.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Thierry Henry dał popis! Zobacz szalony taniec trenera Francji

Macie w tym sezonie sporo problemów w defensywie. Wystarczy, że przeciwnik kopnie piłkę w pole karne i zawsze jest z tego zagrożenie.

Pracujemy nad tym bardzo mocno. W każdej jednostce trenujemy ten element, bronimy pola karnego. W treningu wygląda to bardzo dobrze, a w meczu... nie wiem o co chodzi. Być może to wynika z utraty koncentracji? Nie może to tak wyglądać, bo punkty nam uciekają. Zamiast trzech punktów mamy tylko jeden.

Po strzeleniu gola chcieliście tylko bronić wyniku?

Nie, wręcz odwrotnie. Chcieliśmy poszukać drugiego gola i były do tego sytuacje. Nie udało się, a zamiast tego straciliśmy bramkę.

Po golu na 1:1 Zagłębie przejęło inicjatywę.

Mieliśmy moment, gdy mogliśmy zdobyć drugą bramkę. Nie zrobiliśmy tego i później faktycznie Zagłębie przycisnęło. Przegrywali, więc rzucili więcej sił do ataku. Staraliśmy się bronić, co nie do końca się udało. Żałujemy przede wszystkim, że nie udało się zachować pierwszego czystego konta w tym sezonie, bo to jest nam bardzo potrzebne, by złapać pewność siebie w obronie.

Indywidualnie jak ocenisz swój występ? Tomas Bobcek zabrał ci asystę w pierwszej połowie.

Solidny, bez szału. To prawda, mogła być asysta, gdyby Tomas to wykończył, ale później miałem jeszcze dwie sytuacje, przy których powinienem się lepiej zachować. Druga połowa była taka, że bardziej trzymałem tyły, nie podłączałem się aż tak bardzo do ataku. Myślę, że ze swojej gry mogę być umiarkowanie zadowolony.

Dwa punkty w czterech meczach. Trochę mało.

Bolą szczególnie mecze u siebie, bo powinniśmy lepiej punktować z tymi drużynami [Motor i Zagłębie - red.]. Szkoda, bo punkty uciekają, ale pamiętajmy, że za nami dopiero cztery kolejki. Jestem spokojny, że zaczniemy lepiej grać i pokazywać nasze umiejętności. Potrzebujemy przełamania. Po pierwszym zwycięstwie trochę zejdzie z nas ciśnienie i powinno być łatwiej.

Prezes Paolo Urfer był w szatni po meczu. Nie było nerwowej pogadanki?

Nie. Mówił, że widzi progres z meczu na mecz. Gramy lepiej, przeprowadziliśmy kilka składnych akcji, które mogły się zakończyć golem. Jeszcze nie wpadło, ale myślę, że z gry możemy być zadowoleni. Nie cofamy się, tylko idziemy do przodu.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

CZYTAJ TAKŻE: Niedosyt w Gdańsku. Szymon Grabowski: Zadanie wykonane połowicznie Fatalne informacje dla Legii Warszawa. Pomocnik wypada z gry

Źródło artykułu: WP SportoweFakty