Ikona Jagiellonii stawia na Norwegów. "Wszystkie atuty i karty w rękach Bodo"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Instagram / FK Bodo/Glimt / Piłkarze FK Bodo/Glimt w rundzie jesiennej w 2024 roku
Instagram / FK Bodo/Glimt / Piłkarze FK Bodo/Glimt w rundzie jesiennej w 2024 roku
zdjęcie autora artykułu

Jagiellonia przegrała u siebie z FK Bodo Glimt 0:1 w eliminacjach do Ligi Mistrzów. - Musimy zostawić bojaźń w szatni i zagrać odważniej. Mamy jakość i zawodników. Trener Siemieniec musi do nich dotrzeć - mówi WP SportoweFakty Tomasz Frankowski.

FK Bodo/Glimt było faworytem meczu 3. rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Norwegowie potwierdzili to na murawie i kontrowali przebieg spotkania w Białymstoku. Porażka 0:1 nie zamyka drogi do awansu Jagiellonii, jednak białostoczanie znaleźli się w bardzo trudnym położeniu.

Poza kiepskim występem na własnym stadionie, kibice mistrza Polski mogą czuć się zaniepokojeni przebiegiem pierwszego meczu.

- Bodo wyszło pewne siebie i zabrało futbolówkę Jagielloni. Białostocki klub przyzwyczaił w tym sezonie, że dominuje na murawie i jest częściej przy piłce. Tym razem Norwegowie mieli ją przy nodze 65 proc. czasu gry, strzelili bramkę, nie tracąc żadnej i stworzyli więcej sytuacji. Wszystkie atuty i karty w rękach Bodo. Wyszło trochę większe ogranie na arenie międzynarodowej - mówi WP SportoweFakty czterokrotny król strzelców PKO Ekstraklasy i zdobywca 167 goli w rozgrywkach Tomasz Frankowski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Można oglądać bez końca. Bramka stadiony świata

- Jagiellonia nie narzuciła swojego stylu gry, ale za nami dopiero połowa dwumeczu. Wierzmy, że polski zespół zagra tym razem odważniej, czego zabrakło w Białymstoku. Bodo/Glimt na pewno czuje się pewnie. Zremisowali mecz na szczycie ligi norweskiej z wiceliderem, utrzymując nad nim przewagę 8-miu punktów. To nie zmienia faktu, że o żadnym lekceważeniu Jagiellonii ze strony Norwegów nie będzie mowy - dodaje był zawodnik Jagielloni Białystok.

Chce zobaczyć Jagiellonię odmienioną i wierzy, że tak będzie

Mistrzowie Polski muszą wygrać jednym golem, by chociaż doprowadzić do dogrywki. Podopiecznych Adriana Siemieńca czeka niebywale trudne zadanie. Skandynawowie kwalifikowali się do europejskich pucharów trzy sezony z rzędu. - Pozostaje kwestia, jak my podejdziemy do tego spotkania. Czy pewną bojaźń, którą widzieliśmy w Białymstoku, Jagiellonia zostawi w szatni i zagra w taki sposób, do jakiego wszystkich przyzwyczaiła przez ostatni rok, a więc nie tylko agresywnie w środku pola i skutecznie w ofensywie, ale również z zachowaniem jakości na skrzydłach - zaznacza poseł do Parlamentu Europejskiego IX kadencji.

- Widzę ogromną szansę, żeby tak się stało. Zespół ma do tego umiejętności i zawodników. Teraz rola w tym wszystkim trenera Siemieńca, żeby do nich dotrzeć. Jagiellonia nie ma nic do stracenia. Musi wyjść na murawę i przede wszystkim pierwsza strzelić gola, żeby wyrównać stan rywalizacji - kontynuuje Frankowski.

Jagiellonia miała okazję, by odpocząć po porażce i od jej chwili nie rozegrała żadnego spotkania. Z kolei Norwegowie zremisowali 1:1 w meczu na szczycie Eliteserien z Vikingiem FK. Dłuższa przerwa może zadziałać na korzyść białostoczan.

- Na dwoje babka wróżyła. Czasami to daje pewien komfort czołowym zawodnikom, ale na mistrzostwach Europy albo mundialu na własne oczy widzieliśmy, że to równie dobrze potrafi zaskoczyć. Lepsze reprezentacje oszczędzały ważne ogniwa w ostatnim pojedynku fazy grupowej, a potem zespół niekoniecznie funkcjonował w 1/8 finału i ćwierćfinale. Wierzę natomiast, że białostoczanie nabiorą mocy, przerwa im pomoże i zaatakują Bodo w taki sposób, jaki sobie rozrysują w planach taktycznych - odpowiada 22-krotny reprezentant Polski.

Powtórzą sukces Lecha?

W 2023 sposób na Norwegów znalazł Lech Poznań. Teraz polscy kibice liczą na powtórkę. Kolejorz najpierw zremisował bezbramkowo na wyjeździe, a tydzień później wygrał przy Bułgarskiej 1:0. Jedyną bramkę w dwumeczu w 62. minucie rewanżu zdobył Mikael Ishak.

- Jestem z natury optymistą i wierzę w Jagiellonie. Z drugiej strony wiem, że jesteśmy postawieni pod ścianą. Grunt, żeby nie stracić bramki w pierwszej połowie. To może skończyć ten dwumecz. Zintensyfikowany doping kibiców może dodatkowo ponieść gospodarzy i postawić białostoczan w trudnej sytuacji. Już lepiej remisować bezbramkowo 0:0 w 70. minucie i móc doprowadzić do dogrywki. Postawiłbym 60:40 na wygranie dwumeczu przez Bodo, ale wierzę że młodsi koledzy z boiska sprawią niespodziankę - podsumowuje Tomasz Frankowski.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

FK Bodo Glimt - Jagiellonia Białystok we wtorek (13.08 o godz. 19:00). Relacja NA ŻYWO w serwisie WP SportoweFakty. Jeśli mistrz Polski odpadnie z rywalizacji, powalczy o awans do Ligi Europy w ostatniej rundzie kwalifikacji.

Zobacz także: - FC Barcelona wyrzuciła dziesiątki milionów w błoto? "Mam pewne obawy"Reprezentant boleśnie zderzy się z rzeczywistością? "Poczuje na własnej skórze"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty