W półfinale turnieju w Cincinnati mierzyły się ze sobą Iga Świątek i Aryna Sabalenka. Nie oglądaliśmy jednak wyrównanego starcia. To Białorusinka zdominowała całe spotkanie i wygrała 6:3, 6:3.
- W końcu przebiłam mur. Jestem bardzo szczęśliwa z tego, że jestem w finale po tak ciężkiej batalii z Igą Świątek - mówiła Białorusinka w rozmowie pomeczowej na korcie.
W wywiadzie dla "Tennis Channel" opowiedziała o tym, jak ważne było to zwycięstwo nad liderką rankingu WTA. Wspomniała o tym, jak wielkie miało ono znaczenie.
ZOBACZ WIDEO: Tłumy na Okęciu. Tak przywitano srebrnych medalistów olimpijskich
- Takie zwycięstwa jak to z Igą, które odniosłam, dominując w meczu, muszą cię uderzyć w inny sposób niż normalne wygrane - przyznała Sabalenka.
Wydawało się, że Aryna Sabalenka mogła zakończyć starcie dużo wcześniej. Prowadziła już 6:3 i 5:1 w drugim secie. Miała aż dziewięć piłek meczowych, ale żadnej z nich nie była w stanie skończyć. Białorusinka wykorzystała dopiero swoją dziesiątą szansę, a po ostatniej piłce na jej twarzy malowało się uczucie ulgi.
- To był zdecydowanie najtrudniejszy moment spotkania. Mówiłam sobie: "jest numerem jeden. Będzie walczyć do końca na sto procent. Musisz dalej być agresywna, wywierać na niej presję. Powinnaś zagrać swój tenis i iść po zwycięstwo". Taka była moja mentalność w tym momencie - wyjawiła Białorusinka.
Zaznaczyła, że to zwycięstwo da jej wiele pewności siebie przed rozpoczynającym się już 26 sierpnia US Open. Najpierw jednak już w poniedziałek zagra w finale turnieju rangi WTA 1000 w Cincinnati. Jej przeciwniczką będzie Jessica Pegula lub Paula Badosa.
Czytaj więcej:
Znów uwidocznił się ten problem Świątek. Nawet trener nie był w stanie pomóc [OPINIA]
Nie wygrywając gemów przy własnym podaniu i być często przełamywanym będzie
Idze coraz trudniej odnosić sukcesy Czytaj całość