Nikłe zainteresowanie
Rywalizacja młodzieżowców toczy się od sezonu 2007/2008 i jest silnie powiązana z ekstraklasą. Odwrócono tylko terminarz (gdy pierwsza drużyna gra u siebie, jej zaplecze udaje się na stadion rywala), natomiast skład stawki i zasady są identyczne. Największy problem to frekwencja. O ile bowiem na spotkania seniorów chodzi coraz więcej sympatyków futbolu, to na pojedynkach z udziałem młodych zawodników trybuny zazwyczaj są niemal puste. Wyjątek stanowią mecze derbowe, podczas których czasem "pęka" granica tysiąca widzów. Głównie ten aspekt powoduje, że istnienie rozgrywek nie do końca przekonuje obserwatorów.
Mimo wymienionych wyżej mankamentów, wiele wskazuje na to, że w przyszłości może być tylko lepiej. W bieżącym sezonie na stadionach zaczęły bowiem pojawiać się kamery Orange Sport. Stacja ta retransmituje jedno spotkanie z każdej kolejki. Zdarzyły się już także dwie relacje na żywo. Na razie nie są one zbyt powszechne (ze względu na wysokie koszty), lecz wydaje się, że w przyszłości przekaz bezpośredni nie będzie odbywał się tylko w drodze wyjątku.
Jaki jest poziom?
Nie brakuje opinii, że w okresie rozwijania piłkarskiego talentu powinno się jak najszybciej trafić do zespołu występującego w dorosłej lidze. Niektórzy twierdzą nawet, że poziom niższych klas i tak jest lepszy niż w Młodej Ekstraklasie. Z tą tezą nie do końca zgadza się opiekun Lecha Poznań, Jerzy Cyrak. - W wielu drużynach udało się poprzez te rozgrywki wyłowić perełki, które zadebiutowały w zespołach seniorskich. To świadczy, że praca z narybkiem ma sens. Jeśli zaś chodzi o poziom, to jest on zależny w dużej mierze od tego, czy klub stawia na wychowanków. Jeżeli zawodnicy czują, że Młoda Ekstraklasa jest dla nich drogą do wielkiej piłki, to będą robić wszystko, by podnosić swoje umiejętności, a to przełoży się na wzrost atrakcyjności spotkań - ocenił szkoleniowiec.
Wątpliwości co do sensu istnienia młodzieżowych rozgrywek nie ma też Adam Buczek - trener obecnego lidera, Zagłębia Lubin. - Zapewnione są świetne warunki do zajęć, idealnie przygotowane boiska, czy też sztuczne oświetlenie, które pozwala młodym piłkarzom chociaż w części poczuć atmosferę futbolowego święta. W niższych klasach byłoby o to trudno.
Najlepszym punktem wyjścia do oceny poziomu Młodej Ekstraklasy jest ilość zawodników, którzy tą drogą trafili na salony. W przeszłości takich przykładów było niewiele, lecz ostatnio ich liczba zaczyna wzrastać. Pierwszym graczem, który zaistniał w ten sposób był Marcin Wodecki z Górnika Zabrze - król strzelców sezonu 2007/2008. Dziś przywdziewa on barwy Odry Wodzisław i notuje dość regularne występy w elicie.
W ekstraklasie zagościli też inni napastnicy, m. in.: Kamil Biliński (Śląsk Wrocław), Daniel Gołębiewski (Polonia Warszawa), Jakub Kaszuba (Cracovia Kraków), Jacek Kiełb (Korona Kielce) oraz Artur Sobiech (Ruch Chorzów). Biorąc pod uwagę pozostałe formacje, można wymienić kolejnych zawodników. Najświeższe przykłady to Mateusz Możdżeń i Marcin Kamiński z Lecha Poznań. Obaj prezentowali w rozgrywkach młodzieżowych wysoką dyspozycję i obecnie zaliczają występy w pierwszym zespole Kolejorza, zwłaszcza że trener Jacek Zieliński boryka się z dużymi kłopotami kadrowymi.
Czy wyniki mają znaczenie?
Na prestiż rozgrywek ujemnie wpływa fakt, że kluby traktują je raczej jako poligon doświadczalny dla piłkarzy, którzy w przyszłości mają odgrywać czołowe role w pierwszych drużynach. To sprawia, iż wynik nierzadko schodzi na dalszy plan.
Jak na powyższy pogląd zapatrują się trenerzy? Opiekun Lecha zupełnie się z nim nie zgadza. - Panuje obiegowa opinia, że Młoda Ekstraklasa pozbawiona jest jakiejkolwiek presji, a w poszczególnych klubach nikt nie zwraca uwagi na rezultaty meczów. Tymczasem ma to niewiele wspólnego z prawdą. Każdy chce wygrywać, w końcu taki jest cel wychodzenia na boisko. Przecież oprócz doskonalenia umiejętności czysto piłkarskich, trzeba kształtować u zawodników mentalność zwycięzcy. Dlatego też nikt im nie mówi, że wyniki nie są ważne. To zaprzeczałoby idei sportu - zapewnił Cyrak.
Takie podejście wydaje się właściwe, zwłaszcza w obliczu rosnącego zainteresowania rozgrywkami ze strony telewizji. Jeśli Młoda Ekstraklasa ma regularnie gościć na małym ekranie, musi nieść ze sobą nie tylko wartości szkoleniowe, ale również takie same emocje, jakich dostarcza rywalizacja seniorów.