Waldemar Fornalik: To jest nieszczęście polskiej piłki

Terminarz sprawił, że na koniec pojedynków przy Cichej w 2009 roku, Ruch podejmie aktualnego lidera i mistrza Polski - Wisłę Kraków. - Rozpoczynamy serię spotkań z zespołami z czołówki na własnym stadionie. Jestem optymistą przed tym meczem - stwierdza trener Niebieskich Waldemar Fornalik.

Niewiele brakowało, aby niedzielny mecz Ruchu z Wisłą decydował o pierwszym miejscu w lidze. Gdyby Niebiescy pokonali w minionej kolejce na własnym stadionie Koronę Kielce, to w spotkaniu z Białą Gwiazdą walczyliby o przodownictwo w ekstraklasie. Trener Ruchu Waldemar Fornalik irytuje się, gdy słyszy taką tezę. - Gdy ktoś tak twierdzi, to wtedy myślę, iż należy żałować, że nie mamy takich możliwości jak Wisła i Legia. To też jest niezwykle istotny element w całej "układance" - pokazuje swój punkt widzenia szkoleniowiec 14-krotnych mistrzów Polski. - Wracając do meczu z Koroną uważam, że należy docenić klasę rywala w pojedynku z nami. Przecież w swoim składzie kielczanie mają kilku klasowych, jak na polskie warunki, zawodników - wyjątkowo wraca do poprzedniego spotkania Fornalik, który nie robi tragedii z gorszej postawy chorzowian w meczu ze złocisto-krwistymi. - Trzeba pamiętać, że my w wielu meczach graliśmy blisko optimum naszych możliwości. Jeśli zdarzy się, że dyspozycja drużyny jest trochę słabsza, to wszystko może odbić się na wyniku. W meczu z Wisłą powinno być wszystko w porządku - dodaje trener Ruchu.

Niebiescy do spotkania z Białą Gwiazdą przygotowują się tak jak do meczu z każdym innym rywalem. - Zawsze są korekty w mikrocyklu treningowym. Nie ma dwóch identycznych. Staramy się na bieżąco reagować na postawę zespołu oraz na to, co działo się na boisku. Do meczów przygotowujemy się również pod kątem przeciwnika - wyjaśnia Waldemar Fornalik, który denerwuje się czytając prasowe rewelacje, że spotkanie z Białą Gwiazdą będzie decydowało o strategii Niebieskich. - Takie podejście do tematu to jest nieszczęście polskiej piłki. W mocnych ligach i silnych klubach nikt tak nie podchodzi do sprawy, że jeden mecz może zadecydować o przyszłości i grze o „coś”. Powinno być tak, że klub bez względu na to, co się dzieje, powinien grać o najwyższe cele i robić wszystko, aby tak się stało - stwierdza szkoleniowiec, który w meczu z krakowianami spotka kolegę z pracy w Amice Wronki Macieja Skorżę. - Jesteśmy bardzo dobrymi kolegami. Spędziłem ciekawy rok we Wronkach. Amica grała wtedy w europejskich pucharach. Było to duże i cenne doświadczenie w mojej trenerskiej karierze - wraca pamięcią do czasów pracy w Wielkopolsce Fornalik.

Mecz z Wisłą będzie dla chorzowian pierwszym spotkaniem na własnym stadionie z zespołem z czuba tabeli. Do tej pory wszystkie wyjazdowe gry z czołówką ligi Niebiescy przegrali. - Czy potrafimy grać z najlepszymi zespołami, czy nie okaże się dopiero po sezonie. Wtedy ocenimy czy to jest dla nas problem. W niedzielę rozpoczynamy serię spotkań z zespołami z czołówki na własnym stadionie. Jestem optymistą przed tym pojedynkiem - mówi trener Ruchu, który w końcu będzie mógł skorzystać ze swoich najlepszych napastników Andrzeja Niedzielana i Artura Sobiecha. - Nie mam zamiaru udowadniać, że brak jednego z nich nie miał wpływu na naszą grę. Wszyscy to widzą. Gdy obaj są na placu gry, to Ruchowi gra się łatwiej - tłumaczy szkoleniowiec. - Musimy zrobić wszystko, aby ubytek jednego z atakujących nie miał wpływu na naszą postawę. Trzeba znaleźć zawodnika, który mógłby, w przypadku kontuzji lub kartek, zastąpić Niedzielana lub Sobiecha. To jest priorytet w trakcie przerwy zimowej. Musimy takiego piłkarza znaleźć wśród tych, których mamy, a jeśli go nie posiadamy, to koniecznie należy takiego zawodnika poszukać i sprowadzić do klubu - zapowiada Fornalik.

W niedzielnym meczu na stadionie przy Cichej spodziewany jest komplet kibiców. To dla Ruchu duży atut. - Pełny stadion jest dla nas dodatkowym wsparciem, którego bardzo potrzebujemy i doceniamy postawę kibiców. Należy również pamiętać, że inaczej prowadzi się zespół, gdy osiąga dobre wyniki. Inaczej jest, gdy gra się w kratkę. Także piłkarze widzą różnicę w grze o utrzymanie w porównaniu z walką o mistrzostwo. Tego pierwszego nikomu nie życzę - stwierdza trener Niebieskich, który w związku z obowiązkami przed meczem z Białą Gwiazdą nie będzie mógł wziąć udziału w pojedynku mistrzów Polski w barwach Ruchu z 1979 i 1989 roku przeciwko reprezentacji Górnego Śląska. - Nie wyobrażam sobie, żeby mnie zabrakło z zespołem przed tak ważnym dla nas spotkaniem. Na pewno jednak stanę do pamiątkowego zdjęcia z dawnymi kolegami z boiska - kończy Waldemar Fornalik.

Komentarze (0)