W ostatnim czasie minister sportu Sławomir Nitras chce wprowadzić projekt nowelizacji ustawy o sporcie. Ma ona zobowiązywać związki sportowe do tego, by kobiety stanowiły minimum 30 procent składu zarządu. Powstał już nawet projekt, który ma wsparcie samego premiera Donalda Tuska.
Ta zmiana w wielu związkach sportowych wiązałby się z prawdziwą rewolucją. Obecnie w zarządach wielu związków nie ma żadnej kobiety, a w części jest ich mniej niż wymagane trzydzieści procent.
Jednym ze związków, który może mieć największe problemy, jest Polski Związek Piłki Nożnej. W zarządzie organizacji zarządzanej przez Cezarego Kuleszę nie zasiada żadna kobieta na 18 członków (prezes, 5 wiceprezesów i 12 członków). Jak nie trudno policzyć, PZPN-owi potrzebne by było sześć kobiet, by spełnić wymagania parytetu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
Jak dotąd tylko jednej kobiecie w historii udało się zasiąść w zarządzie PZPN. Była to Martyna Pajączek, która była członkinią tego organu podczas drugiej kadencji Zbigniewa Bońka.
- Wśród 118 delegatów na walne zgromadzenie są bodajże dwie kobiety – Ewa Gajewska reprezentująca środowisko piłki nożnej kobiet i Agnieszka Matuszewska, która jest równocześnie wiceprezesem Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. W pewnym momencie pojawiała się też córka pani Danuty Witkowskiej, prezes Bruk-Bet Termalica, i na tym koniec - mówił sport.tvp.pl Adam Kaźmierczak, prezes Łódzkiego Związku Piłki Nożnej.
– To może być punkt zapalny do większej wojny na linii PZPN – ministerstwo sportu - powiedział Adam Kaźmierczak.
Jak wyliczył Mateusz Miga ze sport.tvp.pl, w 34 komisjach Polskiego Związku Piłki Nożnej na 463 przedstawicieli (których nazwiska się czasem powtarzają) jedynie 25 to kobiety. W Komisji ds. Piłkarstwa Kobiecego PZPN na 16 członków zaledwie jedna osoba, to kobieta.
Czytaj więcej:
Jest decyzja PZPN. Sędziowie Frankowski i Musiał ukarani