Miał być hit, a wyszedł kit. Piast szczęśliwie pokonał Raków

PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: piłkarze Piasta Gliwice celebrujący gola
PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: piłkarze Piasta Gliwice celebrujący gola

W teorii - dwie czołowe drużyny PKO Ekstraklasy. W praktyce - strasznie słaby mecz, który uśpiłby największego konesera. Mimo tego w końcówce stało się wszystko. Piast nie strzelił karnego, by za chwilę trafić Raków po rzucie rożnym i zwyciężyć 1:0.

Starcie Rakowa Częstochowa z Piastem Gliwice jawiło się jako jedno z najbardziej interesujących w 7. kolejce PKO Ekstraklasy. Wszak naprzeciw siebie stanęły dwie czołowe drużyny początku sezonu, które do tej pory zgromadziły po jedenaście punktów - o dwa mniej od lidera. Zawiedziony może być jednak... Piast. Gliwiczanie w kompromitującym stylu polegli ze Stalą Mielec (0:2), a mogli pozostawać jedyną niepokonaną drużyną w całej lidze.

Dodatkowym smaczkiem tego spotkania była postać Ariela Mosóra. 21-latek przeciwko Stali właśnie grał jeszcze dla Ślązaków, ale później przeniósł się pod Jasną Górę. Mecz przeciwko niedawnym kolegom rozpoczął na ławce rezerwowych.

Oczekiwania oczekiwaniami, ale Ekstraklasa, to Ekstraklasa. Pierwsza połowa się odbyła i na tym moglibyśmy poprzestać. Oczywiście można mówić o dyscyplinie w defensywie, mądrym zarządzaniu piłką, ale szanujmy się - ciekawiej patrzy się na wyścig żółwi. Takich prawdziwych. Odnotujmy fatalną próbę Damiana Kądziora po przytomnym rozegraniu rzutu wolnego z połowy boiska przez Patryka Dziczka. Skrzydłowy urwał się obrońcom, miał niezłą szansę i huknął nie wiadomo gdzie. Tyle. A sędzia doliczył jeszcze pięć minut...

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pudło roku już znamy. Niewyobrażalne!

Po przerwie było ciut lepiej, choć to wcale nie oznacza, że dobrze. Początkowo przycisnął Raków, jednak bez konkretów. Później oddech złapał Piast, ale i tu nic ciekawego się nie działo. Jedyne fajerwerki oglądaliśmy na trybunach, gdzie kibice gospodarzy odpalili... fajerwerki. Problem w tym, że to wydłużało męczarnie wszystkich oglądających popisy obu drużyn. Dość wspomnieć, że w 80. minucie nadal nie widzieliśmy żadnego celnego strzału.

Dwie minuty później stało się, piłka poleciała w światło bramki po próbie Gustava Berggrena. Wprawdzie w jej środek i prosto w ręce Frantiska Placha, ale nauczmy się doceniać małe rzeczy.

Kilka chwil po tym przełomowym wydarzeniu Kądzior również pokusił się o posłanie futbolówki w światło bramki. Kacper Trelowski spokojnie ją złapał.

W doliczonym czasie gry sędzia został jeszcze wezwany do monitora. Za koszulkę pociągany był Jakub Czerwiński i Piast otrzymał rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Patryk Dziczek i nie mogło być inaczej - Trelowski go wyczuł i odbił jego próbę. Wydawało się, że nic się zmienić nie może. Tymczasem Ekstraklasa: potrzymaj mi napój.

Arkadiusz Pyrka w ósmej minucie doliczonego czasu gry dośrodkował z rzutu rożnego, piłka została jeszcze trącona, a na dalszym słupku czekał na nią Michael Ameyaw. Skrzydłowy dołożył nogę i stało się niemożliwe, padł gol, a Piast wygrał mecz i wskoczył na fotel lidera.

Raków Częstochowa - Piast Gliwice 0:1 (0:0)
0:1 - Michael Ameyaw 90+8'

Składy:
Raków Częstochowa:

Kacper Trelowski - Fran Tudor (39' Matej Rodin), Stratos Svarnas, Milan Rundić - Jean Carlos Silva, Gustav Berggren, Władysław Koczerhin, Erick Otieno (46' Dawid Drachal) - Patryk Makuch, Adriano Amorim (70' Ben Lederman) - Jonatan Braut Brunes (85' Ivi Lopez).

Piast Gliwice: Frantisek Plach - Arkadiusz Pyrka, Tomas Huk (90+12' Miguel Munoz), Jakub Czerwiński, Igor Drapiński - Patryk Dziczek, Grzegorz Tomasiewicz - Damian Kądzior (89' Miłosz Szczepański), Michał Chrapek, Michael Ameyaw - Maciej Rosołek (77' Tihomir Kostadinov).

Żółte kartki: Koczerhin, Rundić (Raków) oraz Drapiński, Dziczek (Piast).
Sędzia:

Marcin Szczerbowicz (Olsztyn).

--> Michał Rakoczy może odejść z Cracovii
--> Zaskakujący transfer Puszczy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty