Raków Częstochowa był bardzo aktywny na rynku transferowym. To była odpowiedź na nieudany poprzedni sezon, w którym częstochowianie nie tylko nie obronili mistrzowskiego tytułu, ale nawet nie wywalczyli przepustki do gry w europejskich pucharach. Taki wynik uznano za duże rozczarowanie.
Z klubu odeszło łącznie 15 zawodników, na których Raków zarobił bagatela około 20 milionów euro. Tak przynajmniej wynika z wyliczeń portalu transfermarkt.de. W zamian na nowych graczy wydano niecałe 3 mln euro. Warto jednak dodać, że do kasy klubu wpłynie mniej pieniędzy, a to za sprawą umów transferowych, na podstawie których Raków będzie przekazywał procent z transferu.
Trenera Marka Papszuna czeka trudne zadanie, bo musi zbudować drużynę od nowa. A z jego słów wynika, że to wcale nie musi być koniec ruchów na rynku transferowym.
ZOBACZ WIDEO: Odtworzył legendarny gol z rzutu wolnego. Tylko spójrz na to uderzenie!
- Wolni zawodnicy cały czas są możliwi do pozyskania. Ciężko jednak ocenić transfery po trzech tygodniach. Nie mam takich umiejętności i takiej wiedzy. To wymaga czasu. Zawodnicy przychodzą w różnych momentach swojej kariery, w różnych dyspozycjach, bez okresów przygotowawczych. Trudno ocenić to po tak krótkim czasie - powiedział Papszun.
Raków liczy na to, że uda się rozwinąć sprowadzonych graczy, a następnie sprzedać ich za duże pieniądze.
- Mamy takich chłopaków, musimy ciężko pracować. Pozyskaliśmy zawodników, którzy mają potencjał rozwojowy. Każdy z nich jest w dobrym wieku i dużo przed nimi. My jako sztab, musimy włożyć bardzo dużo wysiłku, by oni się tutaj rozwinęli - dodał Papszun.
Ostatniego dnia okienka Raków sprowadził Michael Ameyaw z Piasta Gliwice i Jesus Diaz ze Stali Rzeszów. Ten pierwszy ma już za sobą debiut w nowym zespole.
- Jestem zadowolony z podejścia tych chłopaków. Oni wiedzą, do jakiego klubu trafili i jakie są tutaj wymagania. Jestem pozytywnie zaskoczony Diazem. Przyjechał człowiek o zupełnie innym charakterze i podejściu niż to, co usłyszeliśmy z zewnątrz. Niekiedy kolportowanie opowieści o zawodnikach nie jest celowe. Oni mają bardzo dobre podejście i chcą jak najszybciej się wdrożyć i grać. Jednak podejrzewam, że gdzieś te trudności będą - zakończył Papszun.