Zieliński: Czujemy niedosyt, ale sami jesteśmy sobie winni

Polonia Bytom tylko zremisowała w wyjazdowym meczu z GKS-em Bełchatów. Goście nie byli faworytem tego spotkania, a mimo to mało brakowało im do wywiezienia trzech punktów z centralnej Polski. Gola stracili dopiero w 91. minucie: - Czujemy niedosyt, ale sami jesteśmy sobie winni - mówi portalowi SportoweFakty.pl strzelec drugiego gola dla Polonii, Michał Zieliński.

Maciej Smolewski
Maciej Smolewski

Goście strzelili gola po niecałej godzinie gry, ale już 10 minut później, po rzucie karnym, GKS wyrównał. W drugiej połowie historia się powtórzyła i Polonia strzeliła gola, a bełchatowianie ponownie wyrównali: -Czujemy duży niedosyt. Prowadziliśmy grę, wydawało się, że trzymamy rękę na pulsie, a tu okazuje się, że w doliczonym czasie gry tracimy bramkę... a jeszcze gdyby dodać do tego informację, którą otrzymaliśmy po zakończeniu meczu, że rzut karny dla GKS-u był podyktowany nieprawidłowo - to dopełnia obrazu naszego nastroju - powiedział Michał Zieliński, który nie krył rozczarowania.

Na pytanie czy bytomianie czują się oszukani złymi decyzjami arbitra napastnik Polonii jednak się uspokoił: - Może nie czujemy się okradzeni, bo gdybyśmy wykorzystali swoje sytuacje to i tak byśmy wygrali, a także oszczędzilibyśmy sobie nerwówki w ostatnich minutach meczu. Sami jesteśmy sobie winni w jakiś sposób. Tak jak mówię, czujemy bardziej niedosyt niż to, że zostaliśmy oszukani. Bo to akurat są zbyt mocne słowa.

Po meczu z Jagiellonią, w którym Zieliński wybiegł w pierwszym składzie, trener Jurij Szatałow , w kolejnym spotkaniu posadził młodego napastnika na ławce. Jednak przeciwko GKS-owi Zieliński znowu wybiegł w podstawowej jedenastce. I odwdzięczył się ukraińskiemu szkoleniowcowi dobrym występem, ukoronowanym asystą i golem: - Na pewno cieszy mnie fakt, że zostałem szansę na grę od pierwszych minut. Zanotowałem asystę przy golu Marka (Bażika - dop. red), strzeliłem gola... także jestem zadowolony. Dobrze czułem dziś boisko.

Przy sytuacji, w której padł drugi gol dla Polonii, było wiele nerwów. Początkowo bardzo niezadowolony z zachowania Zielińskiego był Jacek Trzeciak, pomocnik gości, który mocno gestykulował i głośno zwracał uwagę napastnikowi, który zatrzymał jego strzał: - Jacek (Trzeciak - dop. red) strasznie na mnie krzyczał, że ta piłka zmierzała do bramki, że po co ją w ogóle dotykałem... ale uderzyłem i skończyło się dobrze. Jacek ma już dwie bramki w tym sezonie i musi mi wybaczyć. Naprawdę potrzebny był mi ten gol - śmiał się po meczu Zieliński.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×