Wojciech Łobodziński został zwolniony z Arki Gdynia 26 sierpnia. Mamy 9 września, właśnie rozpoczął się mikrocykl przed kolejnym ligowym meczem z Kotwicą Kołobrzeg i w dalszym ciągu klub nie zatrudnił nowego trenera.
Jest to lekko zastanawiające. Wydawało się, że przerwa reprezentacyjna jest idealnym momentem, żeby zatrudnić nowego szkoleniowca. Ktoś taki miałby czas poznać zawodników, popracować z zespołem, przyjrzeć się z bliska. Tymczasem zwolniono jednego trenera, ale nie zadbano o następcę.
I w ten sposób zajęcia Arki prowadzi dotychczasowy asystent Tomasz Grzegorczyk. To on był "jedynką" przy okazji meczu żółto-niebieskich w Legnicy w poprzedniej kolejce. I - jeśli nic się nie wydarzy w najbliższych dniach - to on będzie uczestnikiem konferencji prasowej przed spotkaniem z Kotwicą.
Z boku wygląda to na działanie bez mapy i - zwyczajnie - stratę czasu. Był Łobodziński, ale brakowało planu B. Toczą się rozmowy z kandydatami, natomiast do dziś nie było żadnej konkretnej decyzji. Wymieniano Adama Noconia, Kamila Kieresia (bardzo dobrze zna się z dyrektorem sportowym Arki Veljko Nikitoviciem), ponadto nigdy nie można zapomnieć o dobrze znanym nad morzem Leszkiem Ojrzyńskim.
To będzie autonomiczna decyzja dyrektora Nikitovicia. On weźmie za nią odpowiedzialność i być może dlatego dzieje się to w tak ślamazarnym tempie.
Popytaliśmy trochę w klubie i albo trzymane jest to w tajemnicy do samego końca (pytanie tylko w jakim celu?) albo na dziś nie ma wyraźnego faworyta.
A może w Arce doszli do wniosku, że skoro z trenerem Grzegorczykiem na ławce drużyna wygrała w Legnicy, to nie warto się spieszyć? To byłoby rozwiązanie, którego jeszcze parę tygodni temu nikt by nie wymyślił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Każdy piłkarz marzy o takim golu. Potężne uderzenie w samo okno
CZYTAJ TAKŻE:
Nie ma wątpliwości. Polska powinna być przykładem dla Chorwacji
"Nie robił wrażenia". Światowe media piszą o meczu z Polską