Sytuacja, która rozstrzygnęła losy spotkania reprezentacji Polski z Chorwacją, miała miejsce w 52. minucie gry. Wówczas Sebastian Walukiewicz sfaulował jednego z przeciwników, a arbiter podyktował rzut wolny tuż przed naszym polem karnym.
Stały fragment na bramkę zamienił Luka Modrić, oddając bardzo precyzyjny strzał. Tuż po tej akcji pretensje do arbitra technicznego miał Michał Probierz. Po zakończeniu meczu selekcjoner wyjawił powód swojej złości.
- Ja już sam nie wiem, jakie są przepisy. Jeżeli ktoś mówi, że zawodnik nie może stać bliżej niż metr od muru, a stoi dwóch zawodników i "spycha" mur, to ja już nie wiem, jakie są przepisy, one się zmieniają z każdym meczem - tłumaczył przed kamerą TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sceny przed meczem. Skrzypaczka zachwyciła wszystkich!
Dwóch zawodników, o których wspomniał trener, to Bruno Petković i Mateo Kovacić. W myśl przepisów powinni oni znajdować się w przynajmniej metrowej odległości od piłkarzy tworzących mur. O interpretację tej sytuacji, a także o ocenę decyzji sędziego zapytaliśmy Marcina Borskiego.
- Anulowanie tej bramki byłoby niezgodne z duchem gry. Jestem trochę zaskoczony, że taki problem powstaje, nie doszukiwałbym się tutaj kontrowersji - powiedział nasz rozmówca.
W dalszej części wypowiedzi były arbiter międzynarodowy zwrócił uwagę na to, że w interpretacji przepisów ważny jest także powód, dla którego je wprowadzono.
- Oprócz przepisów dosłownych trzeba także zachować zdrowy rozsądek i zdawać sobie sprawę, po co pewne zasady zostały wprowadzone. Intencja w tym przypadku była taka, żeby nie dochodziło do przepychanek w murze i walki wręcz - zakończył Borski dla WP SportoweFakty.
Czytaj także:
Eksperci wskazują następcę Szczęsnego. "Powinna być hierarchia"
Poważny zarzut do Probierza. "Nie potrafimy pomóc Lewandowskiemu"
piękny gol!