Jeszcze za rządów premiera Mateusza Morawieckiego z Prawa i Sprawiedliwości polskie kluby piłkarskie otrzymały niemałe pieniądze za reprezentowanie i promocję naszego kraju - za grę w europejskich pucharach. Wówczas na nagrodę (po 6-7 milionów złotych) załapały się dwie drużyny - Raków Częstochowa i Legia Warszawa.
Współpraca z Polską Organizacją Turystyczną, która zapewnia finansowanie akcji, będzie kontynuowana także w tym roku. I choć również teraz stołeczna drużyna reprezentuje nasz kraj w pucharach, to wszystko wskazuje na to, że nagrody pieniężnej nie otrzyma. Jedynym klubem, który spełnia wymogi, jest Jagiellonia Białystok.
Legię z wyścigu o państwowe pieniądze wyklucza jeden zapis w regulaminie. Mianowicie kasy z państwa nie dostaną kluby, które w ciągu sześciu miesięcy od daty ogłoszenia programu zostały ukarane dyscyplinarnie przez UEFA. Punkt ten dotyczy właśnie "Wojskowych".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Każdy piłkarz marzy o takim golu. Potężne uderzenie w samo okno
Zespół został bowiem ukarany za niedrożne przejścia komunikacyjne podczas meczu z Broendby IF. Co ciekawe, umowa dotacyjna ws. wypłat pieniędzy została zawarta 12 lipca, a program ogłoszono dopiero 20 sierpnia. Tak się składa, że dzień wcześniej, 19 sierpnia, na Legię została nałożona grzywna.
Przedstawiciele Legii nie ukrywają, że czują z tego powodu niesmak. - Mamy nadzieję, że nie jest to intencjonalne działanie pana ministra wymierzone w Legię - powiedział w rozmowie z "Faktem" Bartosz Zasławski, rzecznik prasowy trzeciej drużyny sezonu 2023/2024 w PKO Ekstraklasie.
Jeden z działaczy klubu, który prosi o zachowanie anonimowości, idzie o krok dalej i sugeruje, że Sławomirowi Nitrasowi, Ministrowi Sportu i Turystyki, zależało na tym, by Legia nie otrzymała państwowych pieniędzy.
- Rzuca nam się kłody pod nogi. Od początku kadencji ministra Nitrasa jesteśmy jego "ulubieńcami". Nikt mnie nie przekona, że data ogłoszenia programu była przypadkowa. Chcielibyśmy, żeby wszyscy byli równo traktowani - powiedział anonimowo przedstawiciel Legii.
Przypomnijmy, że w przeszłości ze strony Nitrasa nie brakowało słów krytyki w kierunku prezesa i właściciela Legii, Dariusza Mioduskiego. Swego czasu minister określił także kibiców zasiadających na "Żylecie" jako mało inteligentnych. Niechęć ministra do Legii tłumaczona jest dobrymi relacjami władz klubu z poprzednim rządem.
Do zarzutów odniosło się już Ministerstwo Sportu i Turystyki. W krótkim oświadczeniu przesłanym redakcji "Faktu" podkreślono, że w przypadku zapisów, które wykluczają Legię z ubiegania się o państwowe pieniądze, nie było mowy o żadnym celowym działaniu.
"Działania POT ani MSiT nie były skierowane przeciwko któremukolwiek z potencjalnych podmiotów uprawnionych do udziału w przedsięwzięciu. Ministerstwo nie miało wpływu na daty publikowania ogłoszeń przez POT w ramach programu (...). W tegorocznej edycji programu wprowadzono zapisy mające na celu dbanie z najwyższą starannością o wizerunek Polski, MSiT i POT. Kara orzeczona przez organizatora rozgrywek wobec klubu jest w tym kontekście najbardziej obiektywnym kryterium" - czytamy.
Przedstawiciele Legii mają nadzieję, że ministerstwo wycofa się ze swojej decyzji i przyzna stołecznemu klubowi pieniądze w ramach programu.
Dodajmy, że Legia udział w Lidze Konferencji Europy rozpocznie na początku października.
Lubic wypić i zjeść za darmo. Jest niekompetentny a ma wielkie mniemanie o sobie.
Igrzyska Olimpijskie w Paryżu kosztowały polskiego podatnika PÓŁ MILIARDA Czytaj całość