Kwota ta miała obejmować bonus za podpisanie kontraktu, a w lutym powinna zostać wypłacona razem z wynagrodzeniem z trzech ostatnich miesięcy. Obie strony spotkały się na zaproszenie LFP, a PSG wyraziło zadowolenie z przebiegu przesłuchania, podkreślając długotrwałe poszukiwanie mediacji.
Ale Kylian Mbappe nie chciał prowadzić mediacji. "Le Parisien" podaje, że Francuz wygrał pierwszą rundę walki o zaległe pieniądze.
W środę rano pełnomocnik zawodnika był obecny w Paryżu. Mbappe nie otrzymał pensji za kwiecień, maj oraz czerwiec, a także premii w wysokości 36 milionów euro, która miała być wypłacona w lutym. Łącznie daje to 55 milionów euro.
Członkowie komitetu prawnego w czwartek wydali werdykt i jest on korzystny dla napastnika Realu Madryt. Odnotowano brak pojednania między stronami i nakazano PSG spłatę zaległości w terminie ośmiu dni. Inna sprawa, że paryski klub nie zgadza się z tą decyzją, nie zamierza nic płacić i - mówiąc krótko - czeka na pozew.
PSG uważa, że postawa Mbappe nie jest do końca sprawiedliwa, szczególnie po przedłużeniu kontraktu w 2022 roku na astronomicznych warunkach. Wtedy klub poszedł Francuzowi na rękę i spełnił wszystkie jego żądania. Mbappe nie był jednak szczęśliwy w PSG i postanowił nie skorzystać z opcji przedłużenia umowy o kolejny sezon, dzięki czemu odszedł "za darmo".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Każdy piłkarz marzy o takim golu. Potężne uderzenie w samo okno